Hej !:) Mam do was wielką proźbę. Mianowicie poszukuję osoby która umie robic krótkie filmiki na zapowiedź bloga. Wiecie o co chodzi, cos takiego jak zwiastun.
jeśli któraś z was ma takie dobre serduszko i będzie chciała pomóc waszej Nat bardzo jej za to podziękuję i na pewno wymyślę jakąś nagrodę.
Bardzo proszę o pomoc xx
Nat
Witajcie
sobota, 1 czerwca 2013
wtorek, 16 kwietnia 2013
Nowy blog
Pytałyście o linka do nowego bloga, o to on wejdźcie i przeczytajcie opublikowałam tam pierwszą informacje :) http://someonekonws.blogspot.com/
Zapraszam :)
Zapraszam :)
niedziela, 7 kwietnia 2013
EPILOG
Epilog **
Na początek dodam coś od siebie. Dawno mnie tutaj nie było, za co bardzo bardzo bardzo was przepraszam. Nie wiem ilu osobom spodobało się to opowiadanie, było spontaniczne, pisane pod wpływem impulsu, który z czasem zaczął słabnąć i stąd taka duża przerwa pomiędzy epilogiem a rozdziałami. Było to też spowodowane moimi problemami w domu czy w szkole. Odejściem ….
Nie będę się już tłumaczyć jeszcze raz was przeproszę i zacznę koniec całej opowieści.
* Jest to wyrwane z kontekstu, niektóre zdarzenia nie będą pasować do całości, spowodował to odstęp 5 lat. Co samo świadczy o tym, że dla chłopców jest teraz rok 2018 J
Na początek dodam coś od siebie. Dawno mnie tutaj nie było, za co bardzo bardzo bardzo was przepraszam. Nie wiem ilu osobom spodobało się to opowiadanie, było spontaniczne, pisane pod wpływem impulsu, który z czasem zaczął słabnąć i stąd taka duża przerwa pomiędzy epilogiem a rozdziałami. Było to też spowodowane moimi problemami w domu czy w szkole. Odejściem ….
Nie będę się już tłumaczyć jeszcze raz was przeproszę i zacznę koniec całej opowieści.
* Jest to wyrwane z kontekstu, niektóre zdarzenia nie będą pasować do całości, spowodował to odstęp 5 lat. Co samo świadczy o tym, że dla chłopców jest teraz rok 2018 J
Harry
Wstaję, budzę się, obok mnie leży moje szczęście, za które mógłbym oddać wszystko. Dochodziła szósta. Wstałem nie robiąc przy tym najmniejszego dźwięku, nie chciałem żeby moje kochanie się obudziło. Przyszedł do domu grubo po trzeciej, powinien być już wyspany. Stałem nad łóżkiem jeszcze chwilę podziwiając jego piękne, malinowe usta, które teraz układały się w lekki łuk oraz wyraźne kości policzkowe, które tak uwielbiam całować.
Zszedłem po schodach do kuchni. Nastawiłem wodę na kawę i włożyłem chleb na grzanki. Rozbiłem cztery jajka na rozgrzanej patelni dodając do nich trochę cebuli i boczku. Tak jak Lou lubi najbardziej. Gdy jedzenie było już gotowe, a kawa wypełniała swoim zapachem całe pomieszczenie postawiłem naczynia na drewnianej tacy niosąc je na górę do sypialni, w której leżał mój skarb, który powinien obudzić się za kilka minut. Nie chcę żeby zrobił to dźwięk tykającego budzika. Odłożyłem tacę na stolik stojący obok łóżka, położyłem się obok Louisa, delikatnie składając pocałunki na jego ciepłych ustach. Chłopak powoli otwierał powieki, patrząc prosto na mnie swoimi błękitnymi tęczówkami. Gdy oddaliłem się troszkę, jego usta wygięły się w delikatny łuk spostrzegając, jakie smakołyki mu przynoszę.
- To dla mnie? – zapytał, przecierając ręką zaspane oczy, łapiąc mnie za rękę i zaciskając palce lekko na jej wierzchu.
- Tak kochanie, słyszałem jak wczoraj późno wróciłeś, mam jeszcze trochę czasu do nagrania mojego wokalu na płytę, dlatego postanowiłem zrobić ci małą niespodziankę.
Chłopak pochylił głowę w stronę moich ust muskając je delikatnie, co przerodziło się w naprawdę namiętny pocałunek. Następnie chwycił w dłonie kubek z parującym napojem na kolana, kładąc talerz z przygotowanym przeze mnie posiłkiem.
Dochodziła dziewiąta, nie mogę kolejny raz spóźnić się na nagranie. Mogłoby to spowodować opóźnienie w wydaniu naszej szóstej już płyty. Właśnie tak, One Direction rozwijało się świetnie, ludzie od samego początku wiedzieli, że zespół składa się w czterech piątych z homosexualistów, nie przeszkadzało to nikomu, a wręcz przeciwnie ludzie interesowali się jeszcze bardziej grupką chłopaków stojących na scenie i śpiewających o uczuciach, które żywili do tej samej płci. Na samym początku istnienia budziło to kontrowersje. Byliśmy … jesteśmy jednym z najbardziej znanych zespołów, mamy miliony fanek i fanów, bez których nasze istnienie nie miałoby miejsca.
Pożegnałem się z Louisem długim pocałunkiem, wsiadając do samochodu odwożącego mnie do studia.
LOUIS
Mam niewiele czasu, za cztery godziny wraca Harry z nagania. Muszę zadzwonić po Zayna i Nialla, którzy mają już za sobą to, co ja chcę przygotować dla Stylesa. Posprzątałem po pysznym śniadaniu, jakie moje kochanie przyrządziło dla mnie. Harry mimo wielu swoich niedociągłości w kuchni jest po prostu mistrzem. To jego królestwo, do którego ja nie mam wstępu.
Chłopaki zapukali w drzwi około dwunastej, przynosząc ze sobą białe wino.
- Masz wszystko? – Zapytał Niall machając zieloną butelką z trunkiem przed moimi oczami.
- Tak, na pewno wszystko przygotowałem. Dzięki chłopaki, że mnie wspieracie, cholernie się stresuję.
-Nie masz czego, ty i Harry kochacie się od samego początku. Jeszcze przed tym jak powstał zespół, to wy byliście tymi, którzy nie potrafili bez siebie żyć. W końcu po pięciu latach należy się wam przypieczętowanie tego, co was łączy. Pamiętaj, gdybyś czegoś potrzebował, ja i Niall jesteśmy pod telefonem, dzwoń nawet w nocy.
- Dziękuje. Jesteście najlepszymi ludźmi, jakich mogłem kiedykolwiek spotkać.
Zatrzasnąłem drzwi, przekręcając zamek. Wszystko było już gotowe. Całe pomieszczenie spowite było mrokiem, który rozświetlała jedna świeca paląca się na środku stołu. Pod nią widniała koperta z napisem „Aż do śmierci” obok stały dwa kieliszki i butelka ze schłodzonym winem. Harry uwielbia białe wino. Jest to jedyny alkohol, który pijał tylko na specjalne okazje. Uważał, że najlepsze trunki powinno zostawiać się na te najważniejsze momenty.
Wino należało do tych droższych. Szatyn był dość wybredny pod tym względem, ale znam go nie od dziś, wiem co lubi.
Wstaję, budzę się, obok mnie leży moje szczęście, za które mógłbym oddać wszystko. Dochodziła szósta. Wstałem nie robiąc przy tym najmniejszego dźwięku, nie chciałem żeby moje kochanie się obudziło. Przyszedł do domu grubo po trzeciej, powinien być już wyspany. Stałem nad łóżkiem jeszcze chwilę podziwiając jego piękne, malinowe usta, które teraz układały się w lekki łuk oraz wyraźne kości policzkowe, które tak uwielbiam całować.
Zszedłem po schodach do kuchni. Nastawiłem wodę na kawę i włożyłem chleb na grzanki. Rozbiłem cztery jajka na rozgrzanej patelni dodając do nich trochę cebuli i boczku. Tak jak Lou lubi najbardziej. Gdy jedzenie było już gotowe, a kawa wypełniała swoim zapachem całe pomieszczenie postawiłem naczynia na drewnianej tacy niosąc je na górę do sypialni, w której leżał mój skarb, który powinien obudzić się za kilka minut. Nie chcę żeby zrobił to dźwięk tykającego budzika. Odłożyłem tacę na stolik stojący obok łóżka, położyłem się obok Louisa, delikatnie składając pocałunki na jego ciepłych ustach. Chłopak powoli otwierał powieki, patrząc prosto na mnie swoimi błękitnymi tęczówkami. Gdy oddaliłem się troszkę, jego usta wygięły się w delikatny łuk spostrzegając, jakie smakołyki mu przynoszę.
- To dla mnie? – zapytał, przecierając ręką zaspane oczy, łapiąc mnie za rękę i zaciskając palce lekko na jej wierzchu.
- Tak kochanie, słyszałem jak wczoraj późno wróciłeś, mam jeszcze trochę czasu do nagrania mojego wokalu na płytę, dlatego postanowiłem zrobić ci małą niespodziankę.
Chłopak pochylił głowę w stronę moich ust muskając je delikatnie, co przerodziło się w naprawdę namiętny pocałunek. Następnie chwycił w dłonie kubek z parującym napojem na kolana, kładąc talerz z przygotowanym przeze mnie posiłkiem.
Dochodziła dziewiąta, nie mogę kolejny raz spóźnić się na nagranie. Mogłoby to spowodować opóźnienie w wydaniu naszej szóstej już płyty. Właśnie tak, One Direction rozwijało się świetnie, ludzie od samego początku wiedzieli, że zespół składa się w czterech piątych z homosexualistów, nie przeszkadzało to nikomu, a wręcz przeciwnie ludzie interesowali się jeszcze bardziej grupką chłopaków stojących na scenie i śpiewających o uczuciach, które żywili do tej samej płci. Na samym początku istnienia budziło to kontrowersje. Byliśmy … jesteśmy jednym z najbardziej znanych zespołów, mamy miliony fanek i fanów, bez których nasze istnienie nie miałoby miejsca.
Pożegnałem się z Louisem długim pocałunkiem, wsiadając do samochodu odwożącego mnie do studia.
LOUIS
Mam niewiele czasu, za cztery godziny wraca Harry z nagania. Muszę zadzwonić po Zayna i Nialla, którzy mają już za sobą to, co ja chcę przygotować dla Stylesa. Posprzątałem po pysznym śniadaniu, jakie moje kochanie przyrządziło dla mnie. Harry mimo wielu swoich niedociągłości w kuchni jest po prostu mistrzem. To jego królestwo, do którego ja nie mam wstępu.
Chłopaki zapukali w drzwi około dwunastej, przynosząc ze sobą białe wino.
- Masz wszystko? – Zapytał Niall machając zieloną butelką z trunkiem przed moimi oczami.
- Tak, na pewno wszystko przygotowałem. Dzięki chłopaki, że mnie wspieracie, cholernie się stresuję.
-Nie masz czego, ty i Harry kochacie się od samego początku. Jeszcze przed tym jak powstał zespół, to wy byliście tymi, którzy nie potrafili bez siebie żyć. W końcu po pięciu latach należy się wam przypieczętowanie tego, co was łączy. Pamiętaj, gdybyś czegoś potrzebował, ja i Niall jesteśmy pod telefonem, dzwoń nawet w nocy.
- Dziękuje. Jesteście najlepszymi ludźmi, jakich mogłem kiedykolwiek spotkać.
Zatrzasnąłem drzwi, przekręcając zamek. Wszystko było już gotowe. Całe pomieszczenie spowite było mrokiem, który rozświetlała jedna świeca paląca się na środku stołu. Pod nią widniała koperta z napisem „Aż do śmierci” obok stały dwa kieliszki i butelka ze schłodzonym winem. Harry uwielbia białe wino. Jest to jedyny alkohol, który pijał tylko na specjalne okazje. Uważał, że najlepsze trunki powinno zostawiać się na te najważniejsze momenty.
Wino należało do tych droższych. Szatyn był dość wybredny pod tym względem, ale znam go nie od dziś, wiem co lubi.
Dochodziła
trzecia. Na polu padał śnieg zakrywając wszystko białą powloką migocących
śnieżynek. Mimo iż była to połowa marca. Pogoda lubi płatać figle, zwłaszcza teraz.
Siedziałem w fotelu, parząc jak płomień pochłania kawałki wosku skapującego na
podstawkę, kiedy usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Wstałem z
miejsca, kucając za kanapą. Gdy Harry wszedł do pomieszczenia miał dość nietypową
minę. Nie miał pojęcia o niczym, co zaplanowałem na dziś. Ściągnął swój płaszcz
wołając moje imię. Stanąłem za nim rekami zakrywając jego oczy.
-Zgadnij kto to. –Szatyn uśmiechnął się czując dotyk moich dłoni na jego twarzy. Bez odpowiedzi odwrócił się w moją stronę, składając na mych spragnionych czułości ustach zachłanny pocałunek.
-Stęskniłem się za tobą, tak bardzo nie lubię nagrywać solówek bez ciebie, co chwilę musieli zwracać mi uwagę. Nie potrafiłem się skupić, myślałem cały czas o tobie.
- Przygotowałem coś dla ciebie .- Chwyciłem go za rękę prowadząc korytarzem do salonu, gdzie stała na pół wypalona świeca. Chłopak patrzył na mnie z dezorientacją, nie do końca rozumiejąc, czemu w całym domu jest tak ciemno. Ja denerwowałem się z każdą chwilą coraz bardziej. Regułkę miałem wyuczona na pamięć, a mimo to nogi uginały mi się na samą myśl o …
Chwyciłem młodszego chłopaka za ręce, wpatrując się w jego zielone oczy i długie czarne rzęsy, rzucające lekki cień na jasno różowe policzki. On jest taki piękny – pomyślałem, wzdychając kilka centymetrów od ciała Stylesa.
Nie zwlekając już dłużej, wyciągnąłem małe czerwone pudełeczko z kieszeni marynarki. Nigdy nie byłem odważny, nie potrafiłem wygłaszać wyuczonych przemówień na pamięć ani stać przed kimś odpowiadając na pytania z kartki.
Teraz było inaczej … W grę wchodziły uczucia. Uczucia, którymi Louis żywił Stylesa i na odwrót. Gdy młodszy chłopak zobaczył jak Tomlinson klęka wyjmując z pudełeczka mały świecący pierścionek wypowiadając te trzy magiczne słowa, nie czekał aż ten skończy, rzucił się na chłopaka, wykrzykując „TAK!!!!!!!!” pomiędzy gorącymi pocałunkami .
Obydwoje byli tak szczęśliwi, nic nie mogło zniszczyć stanu, w jakim aktualnie się znajdowali. Harry nie zważał już na wino leżące na stole czy ciemność rozświetlającą jedynie mały płomyczek wygasającej świecy. Pragnął jedynie kochać się z jego narzeczonym tu i teraz….
*** Zayn i Niall pobrali się dwa lata temu (rok 2016 ). Liam z Agą mieli piękną córeczkę Elizę. Kaja jest najbliższą przyjaciółką całej szóstki, a także stałym gościem w domu Malików .
-Zgadnij kto to. –Szatyn uśmiechnął się czując dotyk moich dłoni na jego twarzy. Bez odpowiedzi odwrócił się w moją stronę, składając na mych spragnionych czułości ustach zachłanny pocałunek.
-Stęskniłem się za tobą, tak bardzo nie lubię nagrywać solówek bez ciebie, co chwilę musieli zwracać mi uwagę. Nie potrafiłem się skupić, myślałem cały czas o tobie.
- Przygotowałem coś dla ciebie .- Chwyciłem go za rękę prowadząc korytarzem do salonu, gdzie stała na pół wypalona świeca. Chłopak patrzył na mnie z dezorientacją, nie do końca rozumiejąc, czemu w całym domu jest tak ciemno. Ja denerwowałem się z każdą chwilą coraz bardziej. Regułkę miałem wyuczona na pamięć, a mimo to nogi uginały mi się na samą myśl o …
Chwyciłem młodszego chłopaka za ręce, wpatrując się w jego zielone oczy i długie czarne rzęsy, rzucające lekki cień na jasno różowe policzki. On jest taki piękny – pomyślałem, wzdychając kilka centymetrów od ciała Stylesa.
Nie zwlekając już dłużej, wyciągnąłem małe czerwone pudełeczko z kieszeni marynarki. Nigdy nie byłem odważny, nie potrafiłem wygłaszać wyuczonych przemówień na pamięć ani stać przed kimś odpowiadając na pytania z kartki.
Teraz było inaczej … W grę wchodziły uczucia. Uczucia, którymi Louis żywił Stylesa i na odwrót. Gdy młodszy chłopak zobaczył jak Tomlinson klęka wyjmując z pudełeczka mały świecący pierścionek wypowiadając te trzy magiczne słowa, nie czekał aż ten skończy, rzucił się na chłopaka, wykrzykując „TAK!!!!!!!!” pomiędzy gorącymi pocałunkami .
Obydwoje byli tak szczęśliwi, nic nie mogło zniszczyć stanu, w jakim aktualnie się znajdowali. Harry nie zważał już na wino leżące na stole czy ciemność rozświetlającą jedynie mały płomyczek wygasającej świecy. Pragnął jedynie kochać się z jego narzeczonym tu i teraz….
*** Zayn i Niall pobrali się dwa lata temu (rok 2016 ). Liam z Agą mieli piękną córeczkę Elizę. Kaja jest najbliższą przyjaciółką całej szóstki, a także stałym gościem w domu Malików .
Tak oto zakończyłam TSIFU. Naprawdę nie mogę uwierzyć w to, że przetrwałam przez te 21 rozdziałów. Tak jak napisałam na początku jest to tylko coś pierwszego, coś co na pewno nie jest szczytem oczekiwań czytelników jak i samej mnie. Zainspirowały mnie inne opowiadania o Larrym i to co dzieje się rzeczywiście u chłopców w tej chwili. Jestem Larry Shipper, co pewnie już każda z was zauważyła …
Pisałyście żebym nie kończyła jeszcze tego opowiadania, ale szczerze przyznam się, że zmęczyło mnie już ono trochę, nie wiem co ciekawego mogła bym tutaj dodać.
Postanowiłam zacząć drugie opowiadanie, też o Larrym, będzie miało inny charakter i fabułę, ale znacie mnie, koniec łatwo przewidzieć ;) . Jeśli macie jakieś pytania możecie śmiało pisać. Znajdziecie mnie tutaj :
http://ask.fm/Nat2332
https://www.facebook.com/pages/Larry-Stylinson-is-real/244728185634314?ref=hl
https://twitter.com/LARRYFOUREVER
Bardzo chciałam też podziękować Wioli, która dzielnie przy mnie trwała i poprawiał banalne błędy ortograficzne, które nie raz udało mi się zrobić <3 .
Do napisania mam nadzieję
Dziękuję każdemu kto tutaj był choć chwilę, Kocham was Nat :***
piątek, 22 lutego 2013
Przeprosiny
JEJ bardzo was przepraszam że nie dodawałam tak długo rozdziału . Wiem że czekanie na sam koniec i tak jak obiecałam na pewno go dodam . Nie jestem w stanie powiedziec kiedy to będzie .Postaram się jak najszybciej. Teraz nawet piszę z komputera w szkolonej pracowni bo jak tylko wrócę do domu muszę się uczyc. Bardzo was kocham i obiecuję że postaram się napisac końcówkę jak najszybciej . Trzymajcie się i do napisania . Nat :***
niedziela, 3 lutego 2013
Rozdział 21
ROZDZIAŁ 21
*LOUIS
Za chwilę rozpocznie się kolejny wykład, a za nim następny i następny… Jednak ten nie będzie taki zwykły, bo na nim w końcu będzie przedstawiona nasza nazwa zespołu i pierwsza piosenka, którą w większości napisał Niall i Liam, a reszta z zespołu, czyli ja, Harry i Zayn myśleliśmy nad naszym wizerunkiem. Wiadomo, przy mnie i loczku nie da się zbyt dużo zrobić zwłaszcza, jak jesteśmy w jednym miejscu razem i napadnie nas chwila czułości. Mamy na tyle szczęścia, że Zayn jest tak miły i wyrozumiały, że dokończył nasz ledwo co zaczęty projekt. Ostatnio zauważyłem nawroty mojej choroby z dzieciństwa, od razu udałem się do lekarza… Wiem, że nieleczona może być śmiertelnie niebezpieczna. Mama od razu załatwiła mi wizytę w naszej rodzinnej przychodni, dostałem dwa pudełeczka leków - jedne do zażywania objawowo, drugie, na co dzień, profilaktycznie. Harry zrobił z tego nie wiadomo jaką tragedię, prosiłem go żeby nikomu nie mówił, bo jeszcze zaczną mnie traktować jak jakiegoś dziwaka lub zaczną się obchodzić ze mną jak z porcelaną, ale nie, on od razu powiedział Zaynowi i Niallowi. O mało co się przez to nie pokłóciliśmy, ale wszystko mi wytłumaczył i przeprosił. Zrobił to z miłości do mnie, przynajmniej tak mówił. Powiedział jeszcze, że chłopaki powinni wiedzieć, jeśli chcemy stworzyć zgraną i lubiącą się paczkę, bez tajemnic. W sumie miał rację….
*Pan Franklins wszedł do Sali, jak zwykle spóźniając się. Położył listę obecności i jakieś papiery na biurku, po czym podszedł do każdej z grup i wręczył mikrofon. Popatrzyliśmy się na siebie totalnie zdezorientowani… To nie zgadzało się z tym, co mieliśmy dziś robić… No chyba, że nasz psor jak zwykle ma dla nas jakąś niespodziankę. Nie myliłem się .
-Moi drodzy, wiem, że umawialiśmy się nieco inaczej, ale dziś nie tylko przeczytacie swoje teksty. Dziś każdy z was będzie mógł po raz pierwszy zaśpiewać je przed publicznością. Mam nadzieję, że ćwiczyliście swoje piosenki i nie będzie wstydu. Liczę na was. Za chwilkę wyjdziemy do klubu, gdzie zaplanowany został konkurs na waszą pierwszą piosenkę. Zebrało się naprawdę dużo ludzi, a bilety sprzedały się zaraz po ogłoszeniu wydarzenia. Także, jeśli ktoś nie chce brać udziału i równoznacznie zniszczyć sobie szanse na stypendium w przyszłości niech od razu powie …Ktoś się sprzeciwia? Nie? To świetnie. Widzimy się za 20 minut pod bramami uczelni. Kto się spóźni, nie zostanie wzięty pod uwagę . – I koniec. Pan Franklins zamilkł, wziął tylko dziennik i wyszedł z klasy.
-No i co robimy chłopaki? Damy radę, ćwiczyliśmy tą piosenkę setki razy. Jest świetna, na pewno spodoba się innym.
- Masz racje Lou. Jak wszyscy to wszyscy. Polecę tylko po gitarę do pokoju i spotykamy się w ustalonym miejscu . – Niall, Zayn i Liam udali się w stronę ich pokoju, a ja i Harry od razu podeszliśmy do dziewczyn. Kaja wyglądała na bardzo zdenerwowaną, nie jestem Niallem, nie wiem, o co może chodzić, ale nie wygląda za dobrze. Zwykle jest promienna, a teraz można porównać ją do białych ścian w sali.
-Harry przyniósłbyś mi mój szary sweter z pokoju? Wiesz, ten, co kupiliśmy razem ostatnio? Bardzo cię proszę.
-Oczywiście, dla ciebie wszystko, spotkamy się przy bramie . –Widziałem jak szatyn odwraca się i znika w mroku korytarza. Aga, z innymi dziewczynami wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie i młodszą dziewczynę samych. Miałem już iść, kiedy usłyszałem ciche łkanie. Nie musiałem się odwracać żeby wiedzieć, kto to był. Kaja, siedziała na parkiecie koło ławki Nialla, ściskając w rękach białą kopertę z wielką czerwoną pieczęcią, płakała .
-Hej mała, co się stało? Czemu jesteś taka smutna?
-Louis , ja… ja … nie dam rady na tym konkursie. Zawiodę dziewczyny i zniszczę nasze szanse na ten kontrakt. Gdyby to odbywało się, chociaż miesiąc później na pewno bym się pozbierała. Teraz na samą myśl występu przed publiką, robi mi się nie dobrze, moje całe ciało przechodzą ciarki. Błagam cię wymyśl coś żebym nie musiała tam iść.
-Czeka , powoli, co się stało? Dlaczego nie możesz wystąpić? Nigdy nie miałaś problemu z występowaniem z dziewczynami.
-Tak, ale nigdy nie śpiewałam solo. Zawsze robiła to Aga albo Jessie, a teraz to ja mam najdłuższą solówkę i nie chodzi nawet o to, bo było by to śmieszne . Dziewczyna na studiach muzycznych boi się śpiewać publicznie…
-Wcale nie było by to śmieszne.
-Poczekaj, nie powiedziałam ci jeszcze wszystkiego. Gdy byłam w Polsce, mojej mamie zdiagnozowali bardzo poważną chorobę. Miała mieć w tym tygodniu operację, a wyniki podesłali mi w dzień wyjazdu w góry. Nie udało im się wyciąć guza. Nie zostało jej więcej niż dwa miesiące życia, których ja z nią nie spędzę, bo muszę siedzieć tutaj i kończyć naukę, którą ledwo co udało jej się wykupić. Wiesz studia są bardzo drogie, jeśli nie dostaniesz się na nie za jakieś wyjątkowe umiejętności. Ledwo, co powstrzymuję się przed płaczem na zajęciach, a już szczególnie na scenie przed ludźmi, śpiewając kawałek o miłości dziecka do matki.
-Kaja, powiem ci coś, o czym wiedza tylko chłopaki i moja rodzina. Jestem chory. -Dziewczyna podniosła zapłakana twarz do góry. Po jej policzkach spływał czarny tusz do rzęs, rozmyty przez łzy. Czarne źrenice rozszerzyły się w niedowierzaniu. Teraz wiem, jak musiał czuć się Harry, gdy mu powiedziałem o mojej chorobie . –Tak, dobrze usłyszałaś, może nie jest to aż tak poważne, bo nie potrzebuję operacji, ale gdybym przestał brać leki, mógłbym nawet w tej chwili upaść i nigdy już nie wstać. A wiesz, dlaczego chcę to wszystko znosić? Bo mam dla kogo żyć. Mam wspaniałych przyjaciół i osobę, którą kocham i mam zamiar spędzić z nim resztę mojego życia. Twoja mama na pewno będzie walczyć dla ciebie. Wiem, że może łatwo mi mówić, ale powinnaś mieć nadzieję. Są jakieś szanse na to, że wyzdrowieje? Chociaż jedna ?
- Ma 50 % szans na to, że kolejna operacja się uda, ale nie wiedzą czy organizm zniesie kolejną dawkę narkozy.
-Aż 50%. To bardzo dużo, trzeba myśleć pozytywnie. Wiesz może się stresujesz tym że to ty będziesz musiała śpiewać sama, zdradzę ci, że ja też mam małą solówkę. Pomyśl sobie, że dzięki temu twoja mama lepiej się poczuje. Na pewno, kiedy usłyszy jak ją kochasz, nabierze sił do walki z chorobą. Zrób to dla niej .- Wstałem z podłogi, wyciągając do Kai rękę , Dziewczyna chwyciła się mnie, a po kilku sekundach byliśmy już na równi.
-To jak będzie dobrze?
-Tak dziękuję Louis .- Podałem jej chusteczkę i razem opuściliśmy klasę. Spojrzałem na zegarek. Dochodziło w pół do dwunastej. Do zbiórki zostały nam jakieś dwie minuty. Wszyscy już czekali. Kaja podeszła do Agi i reszty dziewczyn, a ja do mojego Harrego.
*HARRY
Ruszyliśmy. Bałem się, że Lou nie zdąży. Na szczęście dotarli w ostatniej chwili. Pan Franklins wyciągnął listę obecności ze swojej czarnej torby i zaczął odczytywać nasze nazwiska po kolei. Mamy do przejścia jeszcze kilka przecznic, cale show zacznie się o równej 14. Mamy czas na jedna próbę i opinię reszty klasy…
* PRZED SAMYM WYSTEPEM *
Stoimy za sceną, wszyscy wokół zaciskają pięści. Widać zdenerwowanie w oczach. Pierwsze występują dziewczyny, nie słyszałem ich piosenki nigdy wcześniej, dopiero na próbach po raz pierwszy. Jest naprawdę niesamowita. Po całym przedstawieniu muszę im pogratulować weny, bo teks jest naprawdę świetny. Nasza grupa jest druga w kolejności. Patrzę na każdego z chłopaków. Niall i Zayn gadają coś do siebie szeptem. Liam trzyma Agę za ręce, dodając jej otuchy, a Louis … Louis stoi wpatrując się w zasłonę, tak jak by go tu nie było. Może tak walczy ze stresem albo nie przejmuje się tym występem? Nie, on na pewno czuje to, co my wszyscy .
Usłyszeliśmy pierwsze dźwięki, muzyka wypełniła cała salę. Zaczynała się smutno. Powolne uderzenia w klawisze pianina i szarpanie za struny gitary. Zabrzmiał pierwszy głos, była to Aga, jak zwykle zaczynała każda piosenkę, która dziewczyny śpiewały. Chwilka przerwy i zaczęła Kaja. Ona ma bardzo mocny głos. Nikt by się nie spodziewał, nie widać po niej tego. Szczupła, średniego wzrostu szatynka, z kręconymi włosami, stoi niepozornie, w jej oczach widać strach. Publiczność ją przytłacza, a z jej gardła wydobywają się przepiękne grube dźwięki. Po występnie dziewczyn, widownia wstała, wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. Nadeszła nasza kolej. Wnieśliśmy na scenę pięć krzeseł i taką sama liczbę mikrofonów. Usiedliśmy po kolei, Niall trzymał w rękach gitarę . Zaczął powoli pociągać palcami za struny. Spokojna muzyka rozniosła się po całej sali, usłyszeliśmy kilka pojedynczych oklasków na zachętę zaraz po tym, Zayn zaczął śpiewać:
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.
Zdenerwowanie zaczęło powoli uchodzić, widownia patrzyła się na nas z coraz większym przekonaniem. Następne wersy piosenki należały do Liama:
I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.
Popatrzyli się na siebie, nie przestając śpiewać...
*LOUIS
Za chwilę rozpocznie się kolejny wykład, a za nim następny i następny… Jednak ten nie będzie taki zwykły, bo na nim w końcu będzie przedstawiona nasza nazwa zespołu i pierwsza piosenka, którą w większości napisał Niall i Liam, a reszta z zespołu, czyli ja, Harry i Zayn myśleliśmy nad naszym wizerunkiem. Wiadomo, przy mnie i loczku nie da się zbyt dużo zrobić zwłaszcza, jak jesteśmy w jednym miejscu razem i napadnie nas chwila czułości. Mamy na tyle szczęścia, że Zayn jest tak miły i wyrozumiały, że dokończył nasz ledwo co zaczęty projekt. Ostatnio zauważyłem nawroty mojej choroby z dzieciństwa, od razu udałem się do lekarza… Wiem, że nieleczona może być śmiertelnie niebezpieczna. Mama od razu załatwiła mi wizytę w naszej rodzinnej przychodni, dostałem dwa pudełeczka leków - jedne do zażywania objawowo, drugie, na co dzień, profilaktycznie. Harry zrobił z tego nie wiadomo jaką tragedię, prosiłem go żeby nikomu nie mówił, bo jeszcze zaczną mnie traktować jak jakiegoś dziwaka lub zaczną się obchodzić ze mną jak z porcelaną, ale nie, on od razu powiedział Zaynowi i Niallowi. O mało co się przez to nie pokłóciliśmy, ale wszystko mi wytłumaczył i przeprosił. Zrobił to z miłości do mnie, przynajmniej tak mówił. Powiedział jeszcze, że chłopaki powinni wiedzieć, jeśli chcemy stworzyć zgraną i lubiącą się paczkę, bez tajemnic. W sumie miał rację….
*Pan Franklins wszedł do Sali, jak zwykle spóźniając się. Położył listę obecności i jakieś papiery na biurku, po czym podszedł do każdej z grup i wręczył mikrofon. Popatrzyliśmy się na siebie totalnie zdezorientowani… To nie zgadzało się z tym, co mieliśmy dziś robić… No chyba, że nasz psor jak zwykle ma dla nas jakąś niespodziankę. Nie myliłem się .
-Moi drodzy, wiem, że umawialiśmy się nieco inaczej, ale dziś nie tylko przeczytacie swoje teksty. Dziś każdy z was będzie mógł po raz pierwszy zaśpiewać je przed publicznością. Mam nadzieję, że ćwiczyliście swoje piosenki i nie będzie wstydu. Liczę na was. Za chwilkę wyjdziemy do klubu, gdzie zaplanowany został konkurs na waszą pierwszą piosenkę. Zebrało się naprawdę dużo ludzi, a bilety sprzedały się zaraz po ogłoszeniu wydarzenia. Także, jeśli ktoś nie chce brać udziału i równoznacznie zniszczyć sobie szanse na stypendium w przyszłości niech od razu powie …Ktoś się sprzeciwia? Nie? To świetnie. Widzimy się za 20 minut pod bramami uczelni. Kto się spóźni, nie zostanie wzięty pod uwagę . – I koniec. Pan Franklins zamilkł, wziął tylko dziennik i wyszedł z klasy.
-No i co robimy chłopaki? Damy radę, ćwiczyliśmy tą piosenkę setki razy. Jest świetna, na pewno spodoba się innym.
- Masz racje Lou. Jak wszyscy to wszyscy. Polecę tylko po gitarę do pokoju i spotykamy się w ustalonym miejscu . – Niall, Zayn i Liam udali się w stronę ich pokoju, a ja i Harry od razu podeszliśmy do dziewczyn. Kaja wyglądała na bardzo zdenerwowaną, nie jestem Niallem, nie wiem, o co może chodzić, ale nie wygląda za dobrze. Zwykle jest promienna, a teraz można porównać ją do białych ścian w sali.
-Harry przyniósłbyś mi mój szary sweter z pokoju? Wiesz, ten, co kupiliśmy razem ostatnio? Bardzo cię proszę.
-Oczywiście, dla ciebie wszystko, spotkamy się przy bramie . –Widziałem jak szatyn odwraca się i znika w mroku korytarza. Aga, z innymi dziewczynami wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie i młodszą dziewczynę samych. Miałem już iść, kiedy usłyszałem ciche łkanie. Nie musiałem się odwracać żeby wiedzieć, kto to był. Kaja, siedziała na parkiecie koło ławki Nialla, ściskając w rękach białą kopertę z wielką czerwoną pieczęcią, płakała .
-Hej mała, co się stało? Czemu jesteś taka smutna?
-Louis , ja… ja … nie dam rady na tym konkursie. Zawiodę dziewczyny i zniszczę nasze szanse na ten kontrakt. Gdyby to odbywało się, chociaż miesiąc później na pewno bym się pozbierała. Teraz na samą myśl występu przed publiką, robi mi się nie dobrze, moje całe ciało przechodzą ciarki. Błagam cię wymyśl coś żebym nie musiała tam iść.
-Czeka , powoli, co się stało? Dlaczego nie możesz wystąpić? Nigdy nie miałaś problemu z występowaniem z dziewczynami.
-Tak, ale nigdy nie śpiewałam solo. Zawsze robiła to Aga albo Jessie, a teraz to ja mam najdłuższą solówkę i nie chodzi nawet o to, bo było by to śmieszne . Dziewczyna na studiach muzycznych boi się śpiewać publicznie…
-Wcale nie było by to śmieszne.
-Poczekaj, nie powiedziałam ci jeszcze wszystkiego. Gdy byłam w Polsce, mojej mamie zdiagnozowali bardzo poważną chorobę. Miała mieć w tym tygodniu operację, a wyniki podesłali mi w dzień wyjazdu w góry. Nie udało im się wyciąć guza. Nie zostało jej więcej niż dwa miesiące życia, których ja z nią nie spędzę, bo muszę siedzieć tutaj i kończyć naukę, którą ledwo co udało jej się wykupić. Wiesz studia są bardzo drogie, jeśli nie dostaniesz się na nie za jakieś wyjątkowe umiejętności. Ledwo, co powstrzymuję się przed płaczem na zajęciach, a już szczególnie na scenie przed ludźmi, śpiewając kawałek o miłości dziecka do matki.
-Kaja, powiem ci coś, o czym wiedza tylko chłopaki i moja rodzina. Jestem chory. -Dziewczyna podniosła zapłakana twarz do góry. Po jej policzkach spływał czarny tusz do rzęs, rozmyty przez łzy. Czarne źrenice rozszerzyły się w niedowierzaniu. Teraz wiem, jak musiał czuć się Harry, gdy mu powiedziałem o mojej chorobie . –Tak, dobrze usłyszałaś, może nie jest to aż tak poważne, bo nie potrzebuję operacji, ale gdybym przestał brać leki, mógłbym nawet w tej chwili upaść i nigdy już nie wstać. A wiesz, dlaczego chcę to wszystko znosić? Bo mam dla kogo żyć. Mam wspaniałych przyjaciół i osobę, którą kocham i mam zamiar spędzić z nim resztę mojego życia. Twoja mama na pewno będzie walczyć dla ciebie. Wiem, że może łatwo mi mówić, ale powinnaś mieć nadzieję. Są jakieś szanse na to, że wyzdrowieje? Chociaż jedna ?
- Ma 50 % szans na to, że kolejna operacja się uda, ale nie wiedzą czy organizm zniesie kolejną dawkę narkozy.
-Aż 50%. To bardzo dużo, trzeba myśleć pozytywnie. Wiesz może się stresujesz tym że to ty będziesz musiała śpiewać sama, zdradzę ci, że ja też mam małą solówkę. Pomyśl sobie, że dzięki temu twoja mama lepiej się poczuje. Na pewno, kiedy usłyszy jak ją kochasz, nabierze sił do walki z chorobą. Zrób to dla niej .- Wstałem z podłogi, wyciągając do Kai rękę , Dziewczyna chwyciła się mnie, a po kilku sekundach byliśmy już na równi.
-To jak będzie dobrze?
-Tak dziękuję Louis .- Podałem jej chusteczkę i razem opuściliśmy klasę. Spojrzałem na zegarek. Dochodziło w pół do dwunastej. Do zbiórki zostały nam jakieś dwie minuty. Wszyscy już czekali. Kaja podeszła do Agi i reszty dziewczyn, a ja do mojego Harrego.
*HARRY
Ruszyliśmy. Bałem się, że Lou nie zdąży. Na szczęście dotarli w ostatniej chwili. Pan Franklins wyciągnął listę obecności ze swojej czarnej torby i zaczął odczytywać nasze nazwiska po kolei. Mamy do przejścia jeszcze kilka przecznic, cale show zacznie się o równej 14. Mamy czas na jedna próbę i opinię reszty klasy…
* PRZED SAMYM WYSTEPEM *
Stoimy za sceną, wszyscy wokół zaciskają pięści. Widać zdenerwowanie w oczach. Pierwsze występują dziewczyny, nie słyszałem ich piosenki nigdy wcześniej, dopiero na próbach po raz pierwszy. Jest naprawdę niesamowita. Po całym przedstawieniu muszę im pogratulować weny, bo teks jest naprawdę świetny. Nasza grupa jest druga w kolejności. Patrzę na każdego z chłopaków. Niall i Zayn gadają coś do siebie szeptem. Liam trzyma Agę za ręce, dodając jej otuchy, a Louis … Louis stoi wpatrując się w zasłonę, tak jak by go tu nie było. Może tak walczy ze stresem albo nie przejmuje się tym występem? Nie, on na pewno czuje to, co my wszyscy .
Usłyszeliśmy pierwsze dźwięki, muzyka wypełniła cała salę. Zaczynała się smutno. Powolne uderzenia w klawisze pianina i szarpanie za struny gitary. Zabrzmiał pierwszy głos, była to Aga, jak zwykle zaczynała każda piosenkę, która dziewczyny śpiewały. Chwilka przerwy i zaczęła Kaja. Ona ma bardzo mocny głos. Nikt by się nie spodziewał, nie widać po niej tego. Szczupła, średniego wzrostu szatynka, z kręconymi włosami, stoi niepozornie, w jej oczach widać strach. Publiczność ją przytłacza, a z jej gardła wydobywają się przepiękne grube dźwięki. Po występnie dziewczyn, widownia wstała, wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. Nadeszła nasza kolej. Wnieśliśmy na scenę pięć krzeseł i taką sama liczbę mikrofonów. Usiedliśmy po kolei, Niall trzymał w rękach gitarę . Zaczął powoli pociągać palcami za struny. Spokojna muzyka rozniosła się po całej sali, usłyszeliśmy kilka pojedynczych oklasków na zachętę zaraz po tym, Zayn zaczął śpiewać:
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.
Zdenerwowanie zaczęło powoli uchodzić, widownia patrzyła się na nas z coraz większym przekonaniem. Następne wersy piosenki należały do Liama:
I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.
Popatrzyli się na siebie, nie przestając śpiewać...
I won't let these little things slip
out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
W końcu przyszedł czas na mojego boga. Jego kawałek jest napisany tak jak by o mnie, Niall wiedział co robił. Mała przygrywka i zaczął:
You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.
Nadeszła kolej na mnie .Teraz dopiero poczułem, jak bardzo ręce mi się pocą, a głos drży:
I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.
Dołączył do mnie Niall, a koniec poszedł już gładko:
I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
On sam nie wyglądał na zbyt zdenerwowanego. Jako jedyny z nas najwięcej ćwiczył do tej piosenki, którą i tak sam wymyślił, z pomocą Liama:
You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..
Potem znowu ja , a sam końcowy refren zaśpiewaliśmy razem. Zerkając na siebie, siedząc na krzesłach ułożonych w półkole:
I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.
I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you. And all your little things.
Widownia już przy ostatniej linijce piosenki wstała i zaczęła klaskać. Niesamowite uczucie stać na scenie z czwórką najważniejszych osób w życiu i słyszeć jak pół tysiąca osób krzyczy, że to, co zrobiłeś chwilkę temu jest niesamowite. Po nas wystąpiły jeszcze trzy zespoły. Czas na ogłoszenie wyników ciągnął się w nieskończoność. Na scenę wszedł gruby, niski mężczyzna, a przy nim stanął pan Franklins. Obydwaj trzymają w dłoniach białe koperty, od których będzie zależało nasze przyszłe życie .
Cichy szelest rozrywanego papieru i tylko sekundy dzielą nas od poznania wyników .
-Trzecie miejsce w naszym konkursie zajmuje…. Zespół …- Po tych słowach serce mocniej mi zabiło, błagam żeby on nie powiedział o nas .
-The cup ! Gratulacje. Mimo, że to nie pierwsze chłopaki otrzymują czek w wysokości 5 tysięcy euro .
-Drugie miejsce i możliwość podpisania kontraktu na wydanie singla otrzymują … Little Mix! Brawo dziewczyny spisałyście się na medal . – Popatrzyłem na Liama, który już ściskał Agę, która całą twarz miała we łzach. Kaja podeszła odebrać nagrodę, ale w nas napięcie jeszcze nie zeszło. Znów zapadła zupełna cisza. Niski grubasek chyba specjalnie robił taka atmosferę. W końcu otworzył druga kopertę, wyjął biała kartkę A4 i zaczął czytać:
,,Pierwszą nagrodę i możliwość podpisania kontraktu z wytwórnia muzyczną ,,Syco music” w konkursie muzycznym ,,One dream „ zdobywa zespół … ONE DIRECTION ! Bardzo proszę o gorące brawa, bo oto ta piątka młodych chłopaków, otrzymała właśnie szansę na zaistnienie w świecie muzycznym. Drodzy państwo oto Zayn Malik, Niall Horan, Harry Styles, Louis Tomlinson, i Liam Payne, którzy zostaną wpisani, jako kolejne pokolenie w naszej złotej księdze. ,,
-Sam nie mogę w to uwierzyć, naprawdę nam się udało, wszystko dzieje się tu i teraz, a nie we śnie lub pod wpływem jakiś środków odurzających. Louis zwrócił się gwałtownie w moja stronę i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Tak przy wszystkich, nie obchodziło go to, że są tutaj fotoreporterzy, którzy wręcz czekają na takie nowinki. Pozostaje nam tylko oblać nasze zwycięstwo sami. Tylko my, no myślę, że Liam i Niall będą chcieli jeszcze dziewczyny, ale nie przeszkadza mi to …
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
W końcu przyszedł czas na mojego boga. Jego kawałek jest napisany tak jak by o mnie, Niall wiedział co robił. Mała przygrywka i zaczął:
You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.
Nadeszła kolej na mnie .Teraz dopiero poczułem, jak bardzo ręce mi się pocą, a głos drży:
I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.
Dołączył do mnie Niall, a koniec poszedł już gładko:
I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
On sam nie wyglądał na zbyt zdenerwowanego. Jako jedyny z nas najwięcej ćwiczył do tej piosenki, którą i tak sam wymyślił, z pomocą Liama:
You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..
Potem znowu ja , a sam końcowy refren zaśpiewaliśmy razem. Zerkając na siebie, siedząc na krzesłach ułożonych w półkole:
I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.
I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you. And all your little things.
Widownia już przy ostatniej linijce piosenki wstała i zaczęła klaskać. Niesamowite uczucie stać na scenie z czwórką najważniejszych osób w życiu i słyszeć jak pół tysiąca osób krzyczy, że to, co zrobiłeś chwilkę temu jest niesamowite. Po nas wystąpiły jeszcze trzy zespoły. Czas na ogłoszenie wyników ciągnął się w nieskończoność. Na scenę wszedł gruby, niski mężczyzna, a przy nim stanął pan Franklins. Obydwaj trzymają w dłoniach białe koperty, od których będzie zależało nasze przyszłe życie .
Cichy szelest rozrywanego papieru i tylko sekundy dzielą nas od poznania wyników .
-Trzecie miejsce w naszym konkursie zajmuje…. Zespół …- Po tych słowach serce mocniej mi zabiło, błagam żeby on nie powiedział o nas .
-The cup ! Gratulacje. Mimo, że to nie pierwsze chłopaki otrzymują czek w wysokości 5 tysięcy euro .
-Drugie miejsce i możliwość podpisania kontraktu na wydanie singla otrzymują … Little Mix! Brawo dziewczyny spisałyście się na medal . – Popatrzyłem na Liama, który już ściskał Agę, która całą twarz miała we łzach. Kaja podeszła odebrać nagrodę, ale w nas napięcie jeszcze nie zeszło. Znów zapadła zupełna cisza. Niski grubasek chyba specjalnie robił taka atmosferę. W końcu otworzył druga kopertę, wyjął biała kartkę A4 i zaczął czytać:
,,Pierwszą nagrodę i możliwość podpisania kontraktu z wytwórnia muzyczną ,,Syco music” w konkursie muzycznym ,,One dream „ zdobywa zespół … ONE DIRECTION ! Bardzo proszę o gorące brawa, bo oto ta piątka młodych chłopaków, otrzymała właśnie szansę na zaistnienie w świecie muzycznym. Drodzy państwo oto Zayn Malik, Niall Horan, Harry Styles, Louis Tomlinson, i Liam Payne, którzy zostaną wpisani, jako kolejne pokolenie w naszej złotej księdze. ,,
-Sam nie mogę w to uwierzyć, naprawdę nam się udało, wszystko dzieje się tu i teraz, a nie we śnie lub pod wpływem jakiś środków odurzających. Louis zwrócił się gwałtownie w moja stronę i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Tak przy wszystkich, nie obchodziło go to, że są tutaj fotoreporterzy, którzy wręcz czekają na takie nowinki. Pozostaje nam tylko oblać nasze zwycięstwo sami. Tylko my, no myślę, że Liam i Niall będą chcieli jeszcze dziewczyny, ale nie przeszkadza mi to …
sobota, 2 lutego 2013
Przeczytaj to dla mnie bardzo ważne
Cześć kochane , przepraszam że nie dodałam rozdziału przez dłuższy czas ale miałam coś w stylu blokady .Już jest wszystko dobrze i 21 czeka tylko na poprawę i publikację jeśli ktoś czeka w ogóle . Wczorajszy dzień był dla mnie najgorszym w życiu ponieważ tragicznie zginęło moje małe zwierzątko które bardzo kochałam .Dla tego proszę o wyrozumiałość przy czytaniu 21 bo napisałam go z wielkim trudem godzinę przed śmiercią .1.2.2013 - to dla mnie najgorszy dzień w życiu , nie potrafię opisać tego jak źle się teraz czuję . Miałam napisać epilog i dwa dodatki w ten weekend ale same rozumiecie że teraz potrafię tylko płakać .Obiecuję że postaram się dodać je w tym tygodniu .Do napisania Kocham was :*** Nat
sobota, 19 stycznia 2013
ROZDZIAL20
ROZDZIAŁ 20
*ZAYN
Budzę się , jeszcze nie wiem gdzie jestem, a już czuję, że mam koło siebie całe moje życie. Mam jego, mój skarb, najcenniejszy na świecie. Bardzo rzadko mu to powtarzam, a powinienem, te dwa słowa, to uczucie, bez którego nasz związek nie był by rzeczywisty. Niall jeszcze śpi, do godziny ustawionej na budziku zostało jeszcze 15 minut. Uwielbiam tak po prostu leżeć przytulony do niego podziwiając jego piękną twarz. Smukłe rysy, duże oczy, gęste rzęsy i pełne malinowe usta. Jedną ręką gładzę go po włosach, druga mam splecioną z jego dłonią . ,,Kocham cię ‘’ –wyszeptałem mu w ucho , na co lekko się poruszył i jeszcze mocniej wtulił we mnie . Wymruczał cos pod nosem i dalej spał. Cały ten jego urok jak małego, bezbronnego kotka, leżącego na posłaniu z zawiniętym ogonkiem.
* Profesor, który opiekuje się akurat naszą grupą zorganizował kulig w ramach zajęć. Mamy wybór: albo jedziemy, albo zostajemy na uczelni i idziemy na zajęcia do równoległej klasy. Wiadomo, cała nasza piątka bez wahania podpisała zgodę na wyjazd. Zbiórka jest o 6: 30 pod wejściem do akademika. Pojedziemy tam starym szkolnym busem, takim jak kiedyś dzieciaki jeździły do szkoły. Zaplanowano nam tam także nocleg w jeden z pobliskich karczm. Joanna -nauczycielka wokalu powiedziała, że swoje zespoły mają tam próby wybranych przez siebie piosenek i nagarnie ich na płyty pamiątkowe. Zawsze robią coś takiego w tej szkole, aby móc porównać, jakie zdolności posiadało się na początku, a jakie pod koniec edukacji. Nie udało nam się jeszcze wymyślić nazwy zespołu. Pan Franklins jest na tyle wyrozumiały, iż pozwolił nam na jeszcze kilka dni. Po przyjeździe musimy mieć ją już dobrze przemyślaną, ponieważ zespoły zostaną zgłoszone do konkursów, a bez nazwy nasza kandydatura jest niemożliwa. Może któregoś z nas natchnie na miejscu, oby …
* LIAM
Ledwo, co mogę otwierać oczy o tej porze, nienawidzę wstawać tak wcześnie. W dodatku położyłem się wczoraj bardzo późno, nie wiem czy mogę powiedzieć wczoraj soro była to 2 w nocy. Cały czas pisałem z Agnieszką, mimo że jesteśmy od siebie kilka pokoi. Wyjątkowo tej nocy nie można było wychodzić ze swoich pokoi na noc, była przeprowadzana jakaś inspekcja. Słyszałem tylko jak Zayn szeptał coś Niallowi do póki nie zadzwonił budzik i wszyscy nie zerwaliśmy się na równe nogi. Mamy jeszcze jakieś 20 minut do zbiórki, a kolejka do łazienki rośnie. Co chwilę ktoś czegoś potrzebuje. Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy. Szczoteczkę do zębów, ręcznik, dwie pary spodni, podkoszulek, białe conversy, żeby mieć w czym chodzić po pokojach, bieliznę i odtwarzacz ze słuchawkami. Bardzo dawno nie jeździłem tak starymi busami jak ten, którym mamy jechać w góry. Góry to może za dużo powiedziane, jest to kompleks kilkunastu ośrodków i karcz położonych blisko siebie, koło lasu i trzech gór, niezawysokich, ale zawsze coś. Znając naszych wykładowców zadadzą nam napisać sprawozdanie z tej wycieczki. Zaplanowali nam konkurs sprawdzający każdy zespół. Mamy wymyśleć własną piosenkę, słowa i muzykę sami. Bez żadnej pomocy. Ma być to coś w stylu testu sprawdzającego czy nadajemy się do zespołu czy nie.
*Myślałem, że się nie wyrobimy, a jednak udało nam się, a nawet zostało jeszcze czasu na to, aby posiedzieć w poczekalni na resztę klasy i wychowawców .
*HARRY
*ZAYN
Budzę się , jeszcze nie wiem gdzie jestem, a już czuję, że mam koło siebie całe moje życie. Mam jego, mój skarb, najcenniejszy na świecie. Bardzo rzadko mu to powtarzam, a powinienem, te dwa słowa, to uczucie, bez którego nasz związek nie był by rzeczywisty. Niall jeszcze śpi, do godziny ustawionej na budziku zostało jeszcze 15 minut. Uwielbiam tak po prostu leżeć przytulony do niego podziwiając jego piękną twarz. Smukłe rysy, duże oczy, gęste rzęsy i pełne malinowe usta. Jedną ręką gładzę go po włosach, druga mam splecioną z jego dłonią . ,,Kocham cię ‘’ –wyszeptałem mu w ucho , na co lekko się poruszył i jeszcze mocniej wtulił we mnie . Wymruczał cos pod nosem i dalej spał. Cały ten jego urok jak małego, bezbronnego kotka, leżącego na posłaniu z zawiniętym ogonkiem.
* Profesor, który opiekuje się akurat naszą grupą zorganizował kulig w ramach zajęć. Mamy wybór: albo jedziemy, albo zostajemy na uczelni i idziemy na zajęcia do równoległej klasy. Wiadomo, cała nasza piątka bez wahania podpisała zgodę na wyjazd. Zbiórka jest o 6: 30 pod wejściem do akademika. Pojedziemy tam starym szkolnym busem, takim jak kiedyś dzieciaki jeździły do szkoły. Zaplanowano nam tam także nocleg w jeden z pobliskich karczm. Joanna -nauczycielka wokalu powiedziała, że swoje zespoły mają tam próby wybranych przez siebie piosenek i nagarnie ich na płyty pamiątkowe. Zawsze robią coś takiego w tej szkole, aby móc porównać, jakie zdolności posiadało się na początku, a jakie pod koniec edukacji. Nie udało nam się jeszcze wymyślić nazwy zespołu. Pan Franklins jest na tyle wyrozumiały, iż pozwolił nam na jeszcze kilka dni. Po przyjeździe musimy mieć ją już dobrze przemyślaną, ponieważ zespoły zostaną zgłoszone do konkursów, a bez nazwy nasza kandydatura jest niemożliwa. Może któregoś z nas natchnie na miejscu, oby …
* LIAM
Ledwo, co mogę otwierać oczy o tej porze, nienawidzę wstawać tak wcześnie. W dodatku położyłem się wczoraj bardzo późno, nie wiem czy mogę powiedzieć wczoraj soro była to 2 w nocy. Cały czas pisałem z Agnieszką, mimo że jesteśmy od siebie kilka pokoi. Wyjątkowo tej nocy nie można było wychodzić ze swoich pokoi na noc, była przeprowadzana jakaś inspekcja. Słyszałem tylko jak Zayn szeptał coś Niallowi do póki nie zadzwonił budzik i wszyscy nie zerwaliśmy się na równe nogi. Mamy jeszcze jakieś 20 minut do zbiórki, a kolejka do łazienki rośnie. Co chwilę ktoś czegoś potrzebuje. Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy. Szczoteczkę do zębów, ręcznik, dwie pary spodni, podkoszulek, białe conversy, żeby mieć w czym chodzić po pokojach, bieliznę i odtwarzacz ze słuchawkami. Bardzo dawno nie jeździłem tak starymi busami jak ten, którym mamy jechać w góry. Góry to może za dużo powiedziane, jest to kompleks kilkunastu ośrodków i karcz położonych blisko siebie, koło lasu i trzech gór, niezawysokich, ale zawsze coś. Znając naszych wykładowców zadadzą nam napisać sprawozdanie z tej wycieczki. Zaplanowali nam konkurs sprawdzający każdy zespół. Mamy wymyśleć własną piosenkę, słowa i muzykę sami. Bez żadnej pomocy. Ma być to coś w stylu testu sprawdzającego czy nadajemy się do zespołu czy nie.
*Myślałem, że się nie wyrobimy, a jednak udało nam się, a nawet zostało jeszcze czasu na to, aby posiedzieć w poczekalni na resztę klasy i wychowawców .
*HARRY
Siedzimy w
tym czymś, ciężko to nazwać busem. Siedzenia są całe obdarte, po podłodze wala
się mnóstwo śmieci, a w powietrzu unosi się przykry zapach. Nie wiem, kto
jeździł tym czymś wcześniej, ale na pewnie nie byli to czyści ludzie. Wiadomo z
kim siedzę, przed nami jest Liam i Aga, a równolegle Niall i Zayn. Nie pojmuję
jak oni mogą spać w tym smrodzie, nie mówiąc już o Louisie, który opiera głowę o
moje ramię i lekko pochrapuje. Nie wiem czy jest mu wygodnie, w końcu jedziemy
już dobre dwie i pół godziny, a on ani razu nie zmienił pozycji. Na szczęście
jeszcze chwilka i będziemy na miejscu, mam nadzieje, że karczma będzie o wiele
lepsza niż ten gruchot .
Jedna z wychowawczyń, zaczęła chodzić w wzdłuż przejścia pomiędzy fotelami i mówić, aby zaczynać się powoli ubierać, dojeżdżamy.
-Loui … wstawaj, zaraz będziemy, musisz się ubrać – Wyszeptałem mu do ucha. Potrzasnął lekko głową i jeszcze bardziej wtulił się w mój bark.
– Mówię serio wstawiaj, bo cię tutaj zostawią. –Podniósł się, lekko otwierając oczy
-Ale ty byś mnie nie zostawił, prawda ?
-Oczywiście, że nie. Nie miał bym wyjścia, leżałeś mi na ramieniu . –Uśmiechnąłem się do niego, na co zamruczał i wstał, aby podać kurtki całemu tyłowi busa. Łącznie jest nas 32, niezbyt dużo jak na wyjazd klasowy, ale może to i lepiej .
Dostaliśmy pokoje odpowiadające liczbie osób w swoim zespole. Mamy pokój 17, na 23 w całym budynku. Ogólnie karczma składa się z trzech pięter, na samym dole restauracja (jak zwykle w każdej takiej siedzibie) i sala. Duży hol ze sceną, widocznie tutaj odbywają się jakieś występy dla całej miejscowości. Gdy wchodziliśmy, rzucił mi się w oczy wielki plakat z napisem ,,Mała tancereczka ‘’. Jest on już trochę obdarty, a niektórych liter nie jest się w stanie odczytać, ale widać, że była to sztuka bardzo smutna. Nikt pewnie już o nim nie pamięta, data przedstawienia to 19.02.2009, czyli dość dawno temu, cztery lata już będą. Gdy byłem młodszy, bardzo lubiłem chodzić z mamą do teatru, podziwiałem tych wszystkich aktorów, którzy potrafią wczuć się w prawie każdą postać. Każą mu naśladować kogoś, a on to robi, bez problemów tak jakby już od dawna znał tą osobę, a to wszystko tylko dzięki scenariuszowi. Myślałem nawet nad uczelnią aktorską, ale szybko się rozmyśliłem, muzyka to coś co kocham i nigdy nie zamieniłbym jej na nic innego.
*Idziemy długim korytarzem, wokół wiszą jakieś stare portrety ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałem. Koło mnie idzie Louis, nie wygląda za dobrze, jest jakiś blady. Mam nadzieję, że to nic poważnego, wspominał mi kiedyś, że ma problemy z krążeniem, ale od dawna nie miał żadnych objawów. Odstawił leki i zapomniał. Po prostu tak, jakby choroba minęła, a wiadomo takie rzeczy nie znikają, ma się to już do końca. Może to tez przez to, że nie spał za długo wczoraj w nocy i jest wymęczony? Oby, nie wiem co bym zrobił gdyby mu się coś stało, załamałbym się, tak bardzo go kocham... Uświadamiam mu to codziennie po kilka razy, myślę, że nawet gdybym starał się przestać, nie dałbym rady. Czekałbym 30 lat i więcej, gdyby mu się odwidziało. Na szczęście nie widać by miał takie zamiary. Przynajmniej po tym jak rozmawiamy i jak zachowuje się w stosunku do mnie.
Sam nie mam zbyt dużo siły, nogi mi odpadają. Siedzenia w tym pojeździe zagłady, były mniej wygodne, niż jak bym siedział na twardej ziemi. Dziś spędzimy noc tutaj, a jutro zaraz z rana, jak tylko słońce zacznie się budzić, musimy wstać, ubrać się bardzo ciepło i dojść do centrum miejscowości, skąd zabierze nas karoca. Byłem już kiedyś na kuligu, nie należy to do moich najlepszych przeżyć. Nie sądziłem, że na takich przejażdżkach aż tak wieje. Ręce miałem całe zmarznięte i nie czułem palców u stóp, nie mówiąc już o kolorze mojej twarzy - jeden wielki burak. W planie mamy jazdę zaprzęgiem przez las, pobyt w leśniczówce i wysłuchanie historii tego miejsca i wreszcie podłączenie kilku par sanek do zaprzęgu, i kulig do samego ośrodka. Potem czaka nas obiado –kolacja w postaci żurku z kiełbasą (oddam swoją Louisowi), jakieś dwie godziny czasu wolnego i do łóżka. Następnego dnia pobudka, śniadanie i znowu podróż do akademika tym gruchotem. Tryskam szczęściem z tego powodu.
*Niall cała drogę na dół przegadał z Kają, nie wiem dlaczego mam wrażenie, że się zmieniła. Od czasu ferii, kiedy wyjechała, jest jakaś inna, ale to może tylko moje zdanie. Liam z Agą zniknęli gdzieś z tyłu całej grupy. Ja z Zaynem i Louisem idziemy na samym początku, gadając na masę różnych tematów, najbardziej zainteresowałem się tym jak zareagowali ich rodzice na wieść, że są razem. W końcu ja i Lou nie możemy ukrywać się wiecznie, kiedyś też przyjdzie pora na ujawnienie się starszym. Myślę, że nastąpi to już nie długo. Byłem na tyle odważny i powiedziałem Zaynowi o naszej nocy sylwestrowej, tak żeby Lou nie usłyszał, jaki temat właśnie poruszamy. Sam idzie trochę wolniej niż my, tak jakby nie nadążał. Zatrzymał się na chwilę przy pani Fans, jednej z wychowawczyni z ośrodka. Mulat pogratulował mi tylko pomysłu, sam przyznał się, że on i Niall nic większego nie zrobili tej nocy, tak jak nam mówili - leżeli i oglądali maraton filmowy, dodał też, że dla niego liczyło się to, że byli razem. Pokiwałem głową, przystanęliśmy, aby Lou mógł nadgonić kawałek drogi do nas. Cała wycieczka skończyła się jakieś dwie minuty później, gdy doszliśmy w końcu do zaprzęgu z końmi. Nagle nie wiadomo skąd wyszedł Liam, podbiegł do jednego z nich i zaczął gładzić po pysku. Coś wspominał, że w dzieciństwie jego dziadek hodował zwierzęta. Miał dużą farmę i pastwisko, a także konie. Może to dlatego. Po załadowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy, ruszyliśmy. Jechaliśmy obok wielkich starych dębów, potem nie mogłem już odróżnić rodzajów drzew. Im bardziej w głąb, tym stawało się bardziej magicznie. Wszystko pokryte białym śniegiem błyszczało od mrozu. Gdzieniegdzie, można było dostrzec wiewiórkę skacząca pomiędzy gałęziami, Dzięki takim wyjazdom wszyscy się do siebie zbliżyli. Do jednej z wychowawców nie musimy już zwracać się proszę pani, tylko po prostu Katie. Opowiadała nam o tym jak sama zaczynała z muzyką i jak dostała prace w tej karczmie. Dzięki temu, poznaje wielu młodych i utalentowanych ludzi, takich jak my. Wspomniała też cos o tym, że ma dla nas na koniec jakąś niespodziankę, ale gdy tylko zaczęły się pytania szybko zmieniła temat. Po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy do leśniczówki, i bardzo dobrze, bo mój pęcherz miał zaraz eksplodować. Po cichu wyszedłem w trakcie wykładu i udałem się do ubikacji. Znaczy bardzo chciałem udać się tam, ale zabłądziłem. Wszędzie wisiały tylko tabliczki right direction, left direction, Błądziłem tak około 15 minut, aż w końcu trafiłem na duże niebieskie drzwi od łazienki. To słowo direction cały czas siedzi mi w głowie, zastanawia mnie to, po co w takim starym miejscu znalazły się nowe znaki prowadzące do nikąd. Po prostu postawione w śniegu, nic nieznaczące tablice z czarnym napisem. I nagle ten przypływ ciepła, w końcu chyba udało mi się znaleźć odpowiednią nazwę dla naszego zespołu , nie będzie ona taka jak te, bo one wskazują kilka kierunków, nie wiadomo, który wybrać a w życiu chodzi tylko o ten jeden, ten najważniejszy i słuszny ,,ONE DIRECTION”. I tak to się wszystko zaczęło. W przerwie zaproponowałem chłopakom moją propozycję na nazwę, byli za. Powiem więcej, bardzo im się spodobała, trzeba tylko iść do pana Franklinsa i powiedzieć mu o naszym wyborze.
*NIALL
Wracamy, przed nami tylko noc i znowu szara rzeczywistość. Nauka i obowiązki, wątpię żeby zabrali nas gdzieś jeszcze w tym roku studenckim. Zacząłem już pisać fragmenty naszej piosenki na konkurs. Słowa, kilka akordów i to wszystko. Jak dojedziemy do ośrodka zwołam chłopaków i wymyślimy jej dalszą część. Piszę ją specjalnie dla Kai. Ona nie potrafi pogodzić się ze swoim wyglądem, co chwilę ma jakiś problem do tego. Ostatnio w ogóle się zmieniła. Nie poznaję jej, to już nie ta sama osoba, którą była przed przerwą świąteczną. Coś na pewno musiało się wydarzyć, sama z siebie by się aż tak bardzo nie zmieniła …
20 jest, nawet nie wiecie jak ja was wszystkich bardzo kocham. Za te komentarze motywujące mnie do pisania. Za wszystko bardzo dziękuję. Dalej jestem na siebie zła, że nie dodaję rozdziałów szybciej a pisanie ich nie zajmuje mi więcej nić 3 godziny. Staram się, aby były lepsze niż poprzedni, czasami nie wychodzi. To jest mój pierwszy blog i cieszę się, że udało mi się go prowadzić prawie do końca. Przed nami jeszcze jakieś 2 lub 1 rozdział i epilog. Znając mnie na pewno będzie tego więcej, dobra nie przynudzam. Czytajcie i do napisania
Nat:***
Jedna z wychowawczyń, zaczęła chodzić w wzdłuż przejścia pomiędzy fotelami i mówić, aby zaczynać się powoli ubierać, dojeżdżamy.
-Loui … wstawaj, zaraz będziemy, musisz się ubrać – Wyszeptałem mu do ucha. Potrzasnął lekko głową i jeszcze bardziej wtulił się w mój bark.
– Mówię serio wstawiaj, bo cię tutaj zostawią. –Podniósł się, lekko otwierając oczy
-Ale ty byś mnie nie zostawił, prawda ?
-Oczywiście, że nie. Nie miał bym wyjścia, leżałeś mi na ramieniu . –Uśmiechnąłem się do niego, na co zamruczał i wstał, aby podać kurtki całemu tyłowi busa. Łącznie jest nas 32, niezbyt dużo jak na wyjazd klasowy, ale może to i lepiej .
Dostaliśmy pokoje odpowiadające liczbie osób w swoim zespole. Mamy pokój 17, na 23 w całym budynku. Ogólnie karczma składa się z trzech pięter, na samym dole restauracja (jak zwykle w każdej takiej siedzibie) i sala. Duży hol ze sceną, widocznie tutaj odbywają się jakieś występy dla całej miejscowości. Gdy wchodziliśmy, rzucił mi się w oczy wielki plakat z napisem ,,Mała tancereczka ‘’. Jest on już trochę obdarty, a niektórych liter nie jest się w stanie odczytać, ale widać, że była to sztuka bardzo smutna. Nikt pewnie już o nim nie pamięta, data przedstawienia to 19.02.2009, czyli dość dawno temu, cztery lata już będą. Gdy byłem młodszy, bardzo lubiłem chodzić z mamą do teatru, podziwiałem tych wszystkich aktorów, którzy potrafią wczuć się w prawie każdą postać. Każą mu naśladować kogoś, a on to robi, bez problemów tak jakby już od dawna znał tą osobę, a to wszystko tylko dzięki scenariuszowi. Myślałem nawet nad uczelnią aktorską, ale szybko się rozmyśliłem, muzyka to coś co kocham i nigdy nie zamieniłbym jej na nic innego.
*Idziemy długim korytarzem, wokół wiszą jakieś stare portrety ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałem. Koło mnie idzie Louis, nie wygląda za dobrze, jest jakiś blady. Mam nadzieję, że to nic poważnego, wspominał mi kiedyś, że ma problemy z krążeniem, ale od dawna nie miał żadnych objawów. Odstawił leki i zapomniał. Po prostu tak, jakby choroba minęła, a wiadomo takie rzeczy nie znikają, ma się to już do końca. Może to tez przez to, że nie spał za długo wczoraj w nocy i jest wymęczony? Oby, nie wiem co bym zrobił gdyby mu się coś stało, załamałbym się, tak bardzo go kocham... Uświadamiam mu to codziennie po kilka razy, myślę, że nawet gdybym starał się przestać, nie dałbym rady. Czekałbym 30 lat i więcej, gdyby mu się odwidziało. Na szczęście nie widać by miał takie zamiary. Przynajmniej po tym jak rozmawiamy i jak zachowuje się w stosunku do mnie.
Sam nie mam zbyt dużo siły, nogi mi odpadają. Siedzenia w tym pojeździe zagłady, były mniej wygodne, niż jak bym siedział na twardej ziemi. Dziś spędzimy noc tutaj, a jutro zaraz z rana, jak tylko słońce zacznie się budzić, musimy wstać, ubrać się bardzo ciepło i dojść do centrum miejscowości, skąd zabierze nas karoca. Byłem już kiedyś na kuligu, nie należy to do moich najlepszych przeżyć. Nie sądziłem, że na takich przejażdżkach aż tak wieje. Ręce miałem całe zmarznięte i nie czułem palców u stóp, nie mówiąc już o kolorze mojej twarzy - jeden wielki burak. W planie mamy jazdę zaprzęgiem przez las, pobyt w leśniczówce i wysłuchanie historii tego miejsca i wreszcie podłączenie kilku par sanek do zaprzęgu, i kulig do samego ośrodka. Potem czaka nas obiado –kolacja w postaci żurku z kiełbasą (oddam swoją Louisowi), jakieś dwie godziny czasu wolnego i do łóżka. Następnego dnia pobudka, śniadanie i znowu podróż do akademika tym gruchotem. Tryskam szczęściem z tego powodu.
*Niall cała drogę na dół przegadał z Kają, nie wiem dlaczego mam wrażenie, że się zmieniła. Od czasu ferii, kiedy wyjechała, jest jakaś inna, ale to może tylko moje zdanie. Liam z Agą zniknęli gdzieś z tyłu całej grupy. Ja z Zaynem i Louisem idziemy na samym początku, gadając na masę różnych tematów, najbardziej zainteresowałem się tym jak zareagowali ich rodzice na wieść, że są razem. W końcu ja i Lou nie możemy ukrywać się wiecznie, kiedyś też przyjdzie pora na ujawnienie się starszym. Myślę, że nastąpi to już nie długo. Byłem na tyle odważny i powiedziałem Zaynowi o naszej nocy sylwestrowej, tak żeby Lou nie usłyszał, jaki temat właśnie poruszamy. Sam idzie trochę wolniej niż my, tak jakby nie nadążał. Zatrzymał się na chwilę przy pani Fans, jednej z wychowawczyni z ośrodka. Mulat pogratulował mi tylko pomysłu, sam przyznał się, że on i Niall nic większego nie zrobili tej nocy, tak jak nam mówili - leżeli i oglądali maraton filmowy, dodał też, że dla niego liczyło się to, że byli razem. Pokiwałem głową, przystanęliśmy, aby Lou mógł nadgonić kawałek drogi do nas. Cała wycieczka skończyła się jakieś dwie minuty później, gdy doszliśmy w końcu do zaprzęgu z końmi. Nagle nie wiadomo skąd wyszedł Liam, podbiegł do jednego z nich i zaczął gładzić po pysku. Coś wspominał, że w dzieciństwie jego dziadek hodował zwierzęta. Miał dużą farmę i pastwisko, a także konie. Może to dlatego. Po załadowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy, ruszyliśmy. Jechaliśmy obok wielkich starych dębów, potem nie mogłem już odróżnić rodzajów drzew. Im bardziej w głąb, tym stawało się bardziej magicznie. Wszystko pokryte białym śniegiem błyszczało od mrozu. Gdzieniegdzie, można było dostrzec wiewiórkę skacząca pomiędzy gałęziami, Dzięki takim wyjazdom wszyscy się do siebie zbliżyli. Do jednej z wychowawców nie musimy już zwracać się proszę pani, tylko po prostu Katie. Opowiadała nam o tym jak sama zaczynała z muzyką i jak dostała prace w tej karczmie. Dzięki temu, poznaje wielu młodych i utalentowanych ludzi, takich jak my. Wspomniała też cos o tym, że ma dla nas na koniec jakąś niespodziankę, ale gdy tylko zaczęły się pytania szybko zmieniła temat. Po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy do leśniczówki, i bardzo dobrze, bo mój pęcherz miał zaraz eksplodować. Po cichu wyszedłem w trakcie wykładu i udałem się do ubikacji. Znaczy bardzo chciałem udać się tam, ale zabłądziłem. Wszędzie wisiały tylko tabliczki right direction, left direction, Błądziłem tak około 15 minut, aż w końcu trafiłem na duże niebieskie drzwi od łazienki. To słowo direction cały czas siedzi mi w głowie, zastanawia mnie to, po co w takim starym miejscu znalazły się nowe znaki prowadzące do nikąd. Po prostu postawione w śniegu, nic nieznaczące tablice z czarnym napisem. I nagle ten przypływ ciepła, w końcu chyba udało mi się znaleźć odpowiednią nazwę dla naszego zespołu , nie będzie ona taka jak te, bo one wskazują kilka kierunków, nie wiadomo, który wybrać a w życiu chodzi tylko o ten jeden, ten najważniejszy i słuszny ,,ONE DIRECTION”. I tak to się wszystko zaczęło. W przerwie zaproponowałem chłopakom moją propozycję na nazwę, byli za. Powiem więcej, bardzo im się spodobała, trzeba tylko iść do pana Franklinsa i powiedzieć mu o naszym wyborze.
*NIALL
Wracamy, przed nami tylko noc i znowu szara rzeczywistość. Nauka i obowiązki, wątpię żeby zabrali nas gdzieś jeszcze w tym roku studenckim. Zacząłem już pisać fragmenty naszej piosenki na konkurs. Słowa, kilka akordów i to wszystko. Jak dojedziemy do ośrodka zwołam chłopaków i wymyślimy jej dalszą część. Piszę ją specjalnie dla Kai. Ona nie potrafi pogodzić się ze swoim wyglądem, co chwilę ma jakiś problem do tego. Ostatnio w ogóle się zmieniła. Nie poznaję jej, to już nie ta sama osoba, którą była przed przerwą świąteczną. Coś na pewno musiało się wydarzyć, sama z siebie by się aż tak bardzo nie zmieniła …
20 jest, nawet nie wiecie jak ja was wszystkich bardzo kocham. Za te komentarze motywujące mnie do pisania. Za wszystko bardzo dziękuję. Dalej jestem na siebie zła, że nie dodaję rozdziałów szybciej a pisanie ich nie zajmuje mi więcej nić 3 godziny. Staram się, aby były lepsze niż poprzedni, czasami nie wychodzi. To jest mój pierwszy blog i cieszę się, że udało mi się go prowadzić prawie do końca. Przed nami jeszcze jakieś 2 lub 1 rozdział i epilog. Znając mnie na pewno będzie tego więcej, dobra nie przynudzam. Czytajcie i do napisania
Nat:***
niedziela, 13 stycznia 2013
ROZDZIAŁ19
ROZDZIAŁ 19
LIAM
Wracamy…. Dziś, wszyscy znowu się zobaczą. Po tych dwóch tygodniach przerwy, wrócimy do starego trybu życia: nauki, niespania po nocach i szalonych imprez, po których nieraz, nie można wstać z łóżka. Ja cieszę się na ten dzień chyba najbardziej ze wszystkich. Zobaczę Agę. Nie rozmawiałem z nią przez święta i bardzo tego żałuję. Pisałem trochę z Louisem i Niallem. Obydwaj siedzieli w domach - bez większych rewelacji. Do Harrego nie dało się dobić, nie odbierał telefonów. Święta spędziłem razem z mamą i siostrą. Na nowy rok wybrałem się do klubu z przyjaciółmi, było naprawdę świetnie.
* Staram się wyłapać gdzieś Agnieszkę. Możliwe, że jeszcze nie przyjechała z lotniska. Dali nam czas na rozpakowanie się i ogarnięcie pokoi przed rozpoczęciem nauki. Nagle poczułem czyjąś rękę na ramieniu - to był Niall z Zaynem, za nimi szedł Harry, ciągnąc za sobą Louisa. Od razu się uśmiechnąłem na ich widok.
-Jak ja za wami tęskniłem chłopaki! Było mi jakoś tak nudno bez was.
-My za tobą też. -Powiedział blondyn obejmując mnie ręką. -Byłeś już w pokoju?
- Tak, rozpakowałem walizkę i zszedłem szukać Agi. Widzieliście ją gdzieś?
-Gadałem z Kają, one będą trochę później, nie załapały się na wcześniejszy samolot do Londynu. – Powiedział, biorąc w dłonie swój bagaż i spoglądając na mulata.
-Panowie, my z Zaynem idziemy się rozpakować, dołączymy do was za jakąś godzinę. –Odeszli w stronę korytarza, witając się jeszcze z kilkunastoma osobami.
-No a wy, jak spędziliście święta i sylwester? O Louisie trochę wiem, bo gadaliśmy, ale z tobą Harry nie było żadnego kontaktu.
-Nie wiedziałem gdzie mam telefon, padła mi bateria, znalazłem go dopiero przed wczoraj jak pakowałem się ponownie.
-Uznajmy, że ci wierzę, no, ale opowiedz mi, co robiłeś w sylwestra? Jak żeście go spędzili?- Obydwaj poczerwienieli. Harry zaczął wymyślać jakieś historyjki o spacerze, ale Lou wygadał się, że spędzili go razem, gdy zapytałem o jakieś szczegóły, powiedzieli, że powiedzą mi, kiedy indziej. Chyba się domyślam, o co chodziło. Gołąbeczki tak samo jak Zayn i Niall poszli się rozpakowywać, a ja zostałem sam. Krążyłem po budynku jeszcze z pół godziny aż poczułem czyjeś szczupłe palce zakrywające moje oczy od tyłu.
-Zgadnij, kto to . – Powiedziała lekko chichocząc.
-Mój misiu?- Nie czekałem na odpowiedź, odwróciłem się i pocałowałem ją w usta.- Za Agą stała Kaja, trzymając dwie walizki w rękach. Miała spięte włosy w dwa kucyki i okulary. Nie wiedziałem, że ma wadę wzrok.
-Aguś to ja może pójdę zanieść nasze rzeczy do pokoju, a ty dokończ witanie się z Liamem. – Zaśmiała się pod nosem, podeszła do nas, przytuliła mnie na przywitanie i odwróciła się w stronę ich pokoju.
-Dziękuję kochana. -Powiedziała Aga wtulając się w mój bok .
-Długo już tu jesteś
-Jakieś dwie godziny, szukałem cię, ale wtedy spotkałem Nialla, który powiedział mi, że się trochę spóźnicie. Jak dobrze, że już jesteś przy mnie. Bardzo za tobą tęskniłem…
-Ja za tobą też, byłybyśmy szybciej, gdyby nie Kaja, która musi chodzić do łazienki, co pięć minut. Dosłownie. Ale naprawdę nie wiem, co bym bez niej zrobiła. Ta mała wariatka jest naprawdę kochana.
-Nie wątpię, w końcu Niall musi mieć jakiś powód, aby ją tak bardzo lubić. Chodźmy zobaczyć jak tam idą postępy w rozpakowywaniu chłopakom. – Objąłem ja w tali i poszliśmy pod 119. Z daleka można było usłyszeć śmiech, krzyki Harrego i Louisa. Drzwi były otwarte, lekko uchylone. Weszliśmy bez pukania. Jak zwykle nasza dwójka gołąbeczków leżała na łóżku Louisa. Szatyn na wierzchu, a lokaty pod spodem, łaskoczących się nawzajem.
-Hej chłopaki! Miło nam was znowu zobaczyć, poświęcicie nam chwilkę? – Powiedziała Aga, ledwo nie pękając ze śmiechu.
- Jasne, że tak. Wejdźcie, przepraszam, że mamy lekki bałagan, ale sami wiecie dopiero przyjechaliśmy, musimy się rozpakować.- Powiedział Louis podnosząc głowę z nad twarzy Harrego. ·-Przepraszam, że to powiem, ale wyglądacie razem tak słodko, aż żal mi was rozdzielać. – Harry rzucił w nią poduszka, a Lou lekko poczerwieniał, podobnie do tego jak zapytałem się ich o sylwestra. Siedzieliśmy u nich z pół godziny. Louis rozpakowywał siebie i Harrego do osobnych szuflad, a Harry mówił nam, co robili w święta. Następna nasza stacja to mój pokój. Mimo, że nie muszę pukać, wolę się zabezpieczyć. Nie chcę być świadkiem jakiejś sceny moich dwóch bliskich przyjaciół. Po chwili usłyszeliśmy ‘proszę’, otworzyłem drzwi. Na środku pokoju stał Zayn trzymając czyjeś białe bokserki w dłoniach, zakładam, że to Nialla. - nie pomyliłem się, za kilka sekund wyskoczył z łazienki blondyn, owinięty tylko ręcznikiem w pasie wyrywając bieliznę Zaynowi. Musiał nas nie zauważyć, bo chciał już założyć je, nie wracając do toalety z powrotem. Na szczęście Zayn chwycił ręcznik zanim ten zdążył całkowicie opaść i ukazać nam zawartość bokserek Nialla. Myślę, że brunet miał w tym jakiś własny interes.
-Niall kochanie, idź spowrotem do łazienki, ubierz się i dopiero wtedy wchodź do pokoju, lub chociaż upewnij się, że w nim nikogo nie ma – Powiedział Zayn, klepiąc go po plecach. Na twarzy blondyna można było zauważyć zażenowanie tą sytuacją. Zostaliśmy chwilkę, gadając z Zaynem o tym, jak Niall powiedział rodzicom o ich związku i o ich reakcji, cieszę się, że dobrze to przyjęli .
HARRY
Po tym ja Liam i Aga wyszli z pokoju Lou, zaczął łaskotać mnie jeszcze bardziej. Powiedział coś w stylu „Przestanę, jeśli zrobisz dla mnie jedną małą rzecz”. Z trudem udało mi się wyjąkać, o co chodzi. Na co on kontynuował: pocałuj mnie, jeśli umiesz. Co za wyzwanie, od razu pomyślałem, że to łatwizna. Przeliczyłem się niestety przez jego zgrabne palce, które cały czas wywoływały u mnie głośny śmiech, nie mogłem się nawet ruszyć. W końcu udało mi się przewrócić go na plecy i złożyć na jego ustach namiętny pocałunek. ·-Udało ci się wyjść z zagrożenia, musze przyznać umiesz całować .
-Glupek .- Powiedziałem kładąc się koło niego. Zrobiło się dość późno. Niestety jutro trzeba iść na pierwsze zajęcia w tym roku. Zasnęliśmy około 24, jak zwykle Lou czytał jakieś opowiadanie a ja byłem wtulony w jego bok.
*NASTĘPNY DZIEŃ,
ZAJĘCIA *
Pan Frankilns zapowiedział nam jeszcze w tamtym roku, że dziś odbędziesię jakiś podział. Nie mam pojęcia, o co chodziło, pewnie zaraz się dowiemy, mam tylko nadzieję, że będę z Louisem. Psor podchodził do każdego po kolei i rozdawał małe karteczki złożone na pół.
- Teraz każdy ma sprawdzić, jaką liczbę wylosował, osoby z takimi samymi numerami są razem w grupie. Szybko rozłożyłem mały papierek, zobaczyłem tylko 83. Napisane czarnym cienkopisem. Liam i Niall od razu wymienili się swoimi z Zaynem i Louisem. Tylko ja zostałem nie pewny. Po ich minach można uznać, że są razem.
-No Harry, pokazuj nam swoją szybko. - Lou wyrwał mi karteczkę z rąk.
-TAK! Chłopaki jesteśmy razem! Możemy się cieszyć. – Aga z Kają też miały szczęście, dostała im się grupa z jeszcze dwoma dziewczynami. Nie musieliśmy czekać zbyt długo na wyjaśnienie, o co chodzi z owym podziałem. Pan Franklins od razu powiedział: Widzicie, w naszej szkole od kilku lat jest pewna tradycja. Każdy student pierwszego roku jest przydzielany do jednej grupy, z którą ma za zadanie utworzyć zespół. Ci, którzy osiągną najlepsze sukcesy wokalne dostają możliwość podpisania kontraktu z wytwórnią muzyczną na 3 lata, jest to znakomity start w kierunku sławy. Oczywiście jest to dla chętnych, osoby niezainteresowane muszą po prostu pracować zespołowo. To tyle na dzisiaj moi drodzy, Jedynym waszym zadaniem jest wymyślenie nazwy waszego zespołu. Do zobaczenia za dwa dni .
No i co robimy chłopaki? –Zapytałem spoglądając na twarz każdego z nich po kolei
-Myślę, że nie zostaje nam nic innego jak wymyślenie dobrej nazwy i wzięcie się do roboty.
-To wiem, pytam się czy chcielibyście starać się o ten kontrakt? –W oczach Louisa zabłysły dwie małe gwiazdeczki, od razu było widać, że bardzo mu na tym zależy. Niall i Zayn powiedzieli, że mogłaby to być wspaniała przygoda i skoro mamy pięć mocnych głosów w grupie, a w dodatku osobę umiejącą grać na gitarze, to mamy duże szanse. Wszyscy przysięgliśmy sobie, ze dopóki zależy jednemu, to wszyscy starają się na 150 %. Może nam się udać. Zostaje jeszcze kwestia nazwy, próbowaliśmy coś wymyślić, ale nic z tego nie wyszło. Same głupoty, Niall jak zwykle myśli tylko o jedzeniu. Jego propozycja brzmiała Niall and the potatoes. On i jego wyobraźnia. Gadaliśmy jeszcze chwilę nad tą nazwą, a skończyło się na wypadzie po pizzę.
NIALL
Wracam z Zaynem do akademika, jest trochę zimno albo nie… jest bardzo zimno, cały się trzęsę. Idziemy przez Central Park z pudełkiem w połowie zapełnionym pizzą. Od końca wykładów mamy wiele myśli, co będzie dalej? Wiadomość o zespole i możliwości zdobycia sławy trochę nas zaskoczyła. Nie myślałem żeby zastać gwiazdą i śpiewać na wielkich scenach, może czasami grając na gitarze i układając jakieś proste piosenki udawałem, że jestem znanym celebrytą i występuję przed wielką publiką, ale to były tylko głupie marzenia małego chłopca. Nikt o nich nie wiedział, oprócz Zayna, który w raz ze mną śpiewał je wieczorami. W wieku 5 lat utworzyliśmy nawet duet pod nazwą „LOTON’’ , niestety jak to dzieci, szybko porzuciliśmy jedną zabawę i zaczęliśmy inną. Nasze mamy często zaprowadzały nas na musicale i koncerty zespołów dla dzieci. Właśnie tak budowała się nasza przyjaźń .
Szedłem dalej zamyślony, aż nagle poczułem jak Zayn nakłada na mnie swoją czarna skórzaną kurtkę.
-Oszalałeś? Przeziębisz się znowu, wkładaj ją natychmiast.
-Spokojnie, nie jest mi zimno mam bardzo gruby sweter, do akademika zostało jakieś 10 minut, a nie mogę już patrzeć jak cały się trzęsiesz. Prędzej to ty dostaniesz jakiejś grypy niż ja się przeziębię.
-Na pewno?
-Tak, nie przejmuj się, chodźmy szybciej, prędzej się ogrzejemy w budynku. – Wyciągnął rękę w moją stronę i splótł nasze palce. Dawno nie szliśmy tak przez ulice, publicznie trzymając się za ręce. W naszym rodzinnym mieście musieliśmy tego unikać, bo od razu zaczęłyby się plotki i nagadywanie na nasze rodziny.
*Po wejściu do pokoju zdjęliśmy buty i poszliśmy do pokoju Kai i Agi. Nie pukałem, po prostu weszliśmy, Agnieszki jak zwykle nie było, pewnie siedzi z Liamem zamknięta gdzieś, gdzie nikt ich nie znajdzie. -Hej! Jak ja cię dawno nie widziałem, co tam u ciebie? Jak spędziłaś święta? Opowiadaj nam tu szybko. - Dziewczyna w okularach i spiętych włosach w wysokiego kucyka popatrzyła się na mnie spod swojego rysownika. Kaja oprócz wspaniałych zdolności muzycznych, została obdarzona wielkim talentem malarskim. Odłożyła ołówek i kartki na pościel, wstała podeszła do nas i rzuciła się na szyję.
- Hej, czemu przychodzicie dopiero teraz? Czekałam wczoraj i nic, ważne, że w końcu do mnie przyszliście. Wszystko wam powiem, ale najpierw chcę wiedzieć jak spędziliście sylwestra. U mnie nie było nic ciekawego, jak zwykle kubek kakao, ciepłe kapcie i muzyka. W tym roku był tylko taki wyjątek, że Aga mnie odwiedziła i razem mogłyśmy odliczać do końca roku. Wy pewnie mieliście ciekawiej.
-Znam ten wzrok, otóż kochana, jeśli chodzi ci o sprawy tego typu, to muszę cię rozczarować. Oglądaliśmy maraton filmowy i otworzyliśmy jednego szampana. Nic specjalnego liczy się towarzystwo, w przyszłym roku musimy umówić się żeby spędzić go razem. – Gadaliśmy tak jeszcze przez dwie godziny. Kaja opowiadała nam o jej rodzinie i o Wigili, a ja powiedziałem, że w końcu nie musimy się ukrywać przed rodzicami. Zostaje nam jeszcze tylko jedna sprawa - nazwa zespołu.
19 Jest. Przepraszam, że musicie tyle na mnie czekać. Obiecuję, że teraz rozdziały będą częściej. Mam ferie i mogę pisać częściej. Wszystkim dziękuję za komentarze. Do napisania NAT :***
Sprawdziła @WiolettaBalicka
Pan Frankilns zapowiedział nam jeszcze w tamtym roku, że dziś odbędziesię jakiś podział. Nie mam pojęcia, o co chodziło, pewnie zaraz się dowiemy, mam tylko nadzieję, że będę z Louisem. Psor podchodził do każdego po kolei i rozdawał małe karteczki złożone na pół.
- Teraz każdy ma sprawdzić, jaką liczbę wylosował, osoby z takimi samymi numerami są razem w grupie. Szybko rozłożyłem mały papierek, zobaczyłem tylko 83. Napisane czarnym cienkopisem. Liam i Niall od razu wymienili się swoimi z Zaynem i Louisem. Tylko ja zostałem nie pewny. Po ich minach można uznać, że są razem.
-No Harry, pokazuj nam swoją szybko. - Lou wyrwał mi karteczkę z rąk.
-TAK! Chłopaki jesteśmy razem! Możemy się cieszyć. – Aga z Kają też miały szczęście, dostała im się grupa z jeszcze dwoma dziewczynami. Nie musieliśmy czekać zbyt długo na wyjaśnienie, o co chodzi z owym podziałem. Pan Franklins od razu powiedział: Widzicie, w naszej szkole od kilku lat jest pewna tradycja. Każdy student pierwszego roku jest przydzielany do jednej grupy, z którą ma za zadanie utworzyć zespół. Ci, którzy osiągną najlepsze sukcesy wokalne dostają możliwość podpisania kontraktu z wytwórnią muzyczną na 3 lata, jest to znakomity start w kierunku sławy. Oczywiście jest to dla chętnych, osoby niezainteresowane muszą po prostu pracować zespołowo. To tyle na dzisiaj moi drodzy, Jedynym waszym zadaniem jest wymyślenie nazwy waszego zespołu. Do zobaczenia za dwa dni .
No i co robimy chłopaki? –Zapytałem spoglądając na twarz każdego z nich po kolei
-Myślę, że nie zostaje nam nic innego jak wymyślenie dobrej nazwy i wzięcie się do roboty.
-To wiem, pytam się czy chcielibyście starać się o ten kontrakt? –W oczach Louisa zabłysły dwie małe gwiazdeczki, od razu było widać, że bardzo mu na tym zależy. Niall i Zayn powiedzieli, że mogłaby to być wspaniała przygoda i skoro mamy pięć mocnych głosów w grupie, a w dodatku osobę umiejącą grać na gitarze, to mamy duże szanse. Wszyscy przysięgliśmy sobie, ze dopóki zależy jednemu, to wszyscy starają się na 150 %. Może nam się udać. Zostaje jeszcze kwestia nazwy, próbowaliśmy coś wymyślić, ale nic z tego nie wyszło. Same głupoty, Niall jak zwykle myśli tylko o jedzeniu. Jego propozycja brzmiała Niall and the potatoes. On i jego wyobraźnia. Gadaliśmy jeszcze chwilę nad tą nazwą, a skończyło się na wypadzie po pizzę.
NIALL
Wracam z Zaynem do akademika, jest trochę zimno albo nie… jest bardzo zimno, cały się trzęsę. Idziemy przez Central Park z pudełkiem w połowie zapełnionym pizzą. Od końca wykładów mamy wiele myśli, co będzie dalej? Wiadomość o zespole i możliwości zdobycia sławy trochę nas zaskoczyła. Nie myślałem żeby zastać gwiazdą i śpiewać na wielkich scenach, może czasami grając na gitarze i układając jakieś proste piosenki udawałem, że jestem znanym celebrytą i występuję przed wielką publiką, ale to były tylko głupie marzenia małego chłopca. Nikt o nich nie wiedział, oprócz Zayna, który w raz ze mną śpiewał je wieczorami. W wieku 5 lat utworzyliśmy nawet duet pod nazwą „LOTON’’ , niestety jak to dzieci, szybko porzuciliśmy jedną zabawę i zaczęliśmy inną. Nasze mamy często zaprowadzały nas na musicale i koncerty zespołów dla dzieci. Właśnie tak budowała się nasza przyjaźń .
Szedłem dalej zamyślony, aż nagle poczułem jak Zayn nakłada na mnie swoją czarna skórzaną kurtkę.
-Oszalałeś? Przeziębisz się znowu, wkładaj ją natychmiast.
-Spokojnie, nie jest mi zimno mam bardzo gruby sweter, do akademika zostało jakieś 10 minut, a nie mogę już patrzeć jak cały się trzęsiesz. Prędzej to ty dostaniesz jakiejś grypy niż ja się przeziębię.
-Na pewno?
-Tak, nie przejmuj się, chodźmy szybciej, prędzej się ogrzejemy w budynku. – Wyciągnął rękę w moją stronę i splótł nasze palce. Dawno nie szliśmy tak przez ulice, publicznie trzymając się za ręce. W naszym rodzinnym mieście musieliśmy tego unikać, bo od razu zaczęłyby się plotki i nagadywanie na nasze rodziny.
*Po wejściu do pokoju zdjęliśmy buty i poszliśmy do pokoju Kai i Agi. Nie pukałem, po prostu weszliśmy, Agnieszki jak zwykle nie było, pewnie siedzi z Liamem zamknięta gdzieś, gdzie nikt ich nie znajdzie. -Hej! Jak ja cię dawno nie widziałem, co tam u ciebie? Jak spędziłaś święta? Opowiadaj nam tu szybko. - Dziewczyna w okularach i spiętych włosach w wysokiego kucyka popatrzyła się na mnie spod swojego rysownika. Kaja oprócz wspaniałych zdolności muzycznych, została obdarzona wielkim talentem malarskim. Odłożyła ołówek i kartki na pościel, wstała podeszła do nas i rzuciła się na szyję.
- Hej, czemu przychodzicie dopiero teraz? Czekałam wczoraj i nic, ważne, że w końcu do mnie przyszliście. Wszystko wam powiem, ale najpierw chcę wiedzieć jak spędziliście sylwestra. U mnie nie było nic ciekawego, jak zwykle kubek kakao, ciepłe kapcie i muzyka. W tym roku był tylko taki wyjątek, że Aga mnie odwiedziła i razem mogłyśmy odliczać do końca roku. Wy pewnie mieliście ciekawiej.
-Znam ten wzrok, otóż kochana, jeśli chodzi ci o sprawy tego typu, to muszę cię rozczarować. Oglądaliśmy maraton filmowy i otworzyliśmy jednego szampana. Nic specjalnego liczy się towarzystwo, w przyszłym roku musimy umówić się żeby spędzić go razem. – Gadaliśmy tak jeszcze przez dwie godziny. Kaja opowiadała nam o jej rodzinie i o Wigili, a ja powiedziałem, że w końcu nie musimy się ukrywać przed rodzicami. Zostaje nam jeszcze tylko jedna sprawa - nazwa zespołu.
19 Jest. Przepraszam, że musicie tyle na mnie czekać. Obiecuję, że teraz rozdziały będą częściej. Mam ferie i mogę pisać częściej. Wszystkim dziękuję za komentarze. Do napisania NAT :***
Sprawdziła @WiolettaBalicka
niedziela, 6 stycznia 2013
ROZDZIAŁ 18
http://media.tumblr.com/tumblr_m7o21rsbM41r0rcce.gif
Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać na ten rozdział. Starałam się napisać się go jak najlepiej, a i tak pewnie jak zwykle nie za dobrze wyszło. Następny postaram się dodać o wiele szybciej. Ma mały dylemat, co do ilości rozdziałów. Miałam plany żeby już kończyć to opowiadanie, ale dziś przyszedł mi do głowy pomysł na jeszcze jakieś 4 rozdziały. Chciałybyście? ·Nat:***
UWAGA
w tym rozdziale pojawią się sceny o
treści homosexualnej ,jeśli nie masz ochoty na takie tematy zacznij czytać od 2 czerownych gwiazdek **
* HARRY
Nie zwracam uwagi na tych wszystkich ludzi, którzy są teraz na korytarzu, i tak większość z nich jest mocno wstawiona. Biegnę z Lou, trzymając go za rękę po schodach. W połowie drugiego piętra nie wytrzymałem, pchnęłam go na ścianę i mocno wbiłem się w jego usta, był dość oszołomiony moim zachowaniem, nigdy nie pochwalał takich spontanicznych decyzji. Zawsze ktoś mógłby zauważyć, a on nie lubi jak ludzie się dziwnie patrzą, ale teraz nie miał z tym problemu, oddał pocałunek równie mocno. Poczułem jak w moich spodniach zaczyna brakować miejsca od samego pocałunku. Musimy się pośpieszyć, inaczej ludzie nie tylko będą mogli oglądać dwóch chłopaków całujących się na schodach, ale także moją dość widoczną erekcję w spodniach. Louis wyczuł to niemal od razu, gdy tylko przejechał po moim udzie. Uśmiechnął się złośliwie i specjalnie zaczął wydłużać naszą drogę. Idziemy dalej jakby pijani, a przecież obydwaj nie piliśmy dziś zbyt dużo specjalnie, aby dobrze zapamiętać to, co za chwilę ma się stać, właściwie mam wielką nadzieję, że się stanie… To będzie mój pierwszy raz z chłopakiem. Przedtem, byłem tylko z jedną dziewczyną i nie wspominam tego zbyt dobrze.
· W końcu dotarliśmy do drzwi naszego pokoju, pośpiesznie zacząłem szukać karty otwierającej zamek. Wtedy usłyszałem ciche pip i Louisa w przedpokoju trzymającego klucz. Musiał mi ją wyjąć z tylnej kieszeni wtedy, kiedy złapał mnie za pośladek na korytarzu.
Gdy tylko zatrzasnąłem drzwi rzuciłem się na niego . -Lou powiedz tylko jedno słowo, a przestanę. - Wyszeptałem te słowa do jego ucha, ale nic nie odpowiedział. Milczenie uznałem za brak sprzeciwu. Zacząłem całować go po szyi, najpierw delikatnie, lecz z każdą chwilą coraz mocniej. Szeptałem mu do ucha jak bardzo go pragnę i to nie tylko z powodu, że jest cholernie sexowny, ale dlatego, że jeszcze nigdy w życiu nikogo tak mocno nie kochałem… Kątem oka ujrzałem ten uroczy uśmiech na jego twarzy oraz zaszklone łzami, pełne miłości oczy… Gwałtownie rozpiąłem jego koszulę i przeniosłem się na tors. Ten widok pobudził mnie jeszcze bardziej… Zataczałem okręgi ustami na całej powierzchni jego nagiego ciała, gdzieniegdzie robiąc mu małe malinki na pamiątkę. Znikną za kilka dni, ale dzięki nim czuję się tak jak bym mówił światu, że on jest tylko mój i nikt nie ma prawa go tknąć. ·Pchnąłem go ręką na łóżko, pozbywając się jego koszuli do końca. Sam zdjąłem swój podkoszulek i usiadłem okrakiem na jego brzuchu, wpijając się w jego usta. Czułem jak jego dłonie wplatają się w moje loki, a jego nogi oplatają mnie coraz mocniej w pasie… Nie mogło być lepiej... Oderwałem się na chwilę od słodkich, malinowych ust Lou, złapałem jego dłoń ucałowałem ją, chciałem żeby poczuł moją miłość i nie myślał, że kieruje mną tylko pożądanie… Poczułem jak zrzuca mnie z siebie i już po chwili to on patrzył się na mnie z góry. Zaczął przygryzać moje ucho i mówić jak bardzo pragnął tego właśnie ze mną… Do akcji wkroczył jego zwinny język… Zaczął kreślić nim serduszka na moich ustach… Nawet w takich chwilach potrafił zrobić coś takiego, co totalnie mnie urzekło. Potem wślizgnął się nim do moich lekko rozchylonych z rozkoszy ust i zaczął intymny taniec z moim językiem… W moich brzuchu przeleciało już chyba z tysiąc motyli. Jego ręce błądziły po mojej klatce piersiowej, zjeżdżając coraz niżej. Odpiął klamrę od paska, a następnie zsunął spodnie z moich nóg. Po chwili uczynił to samo ze swoimi. Zostaliśmy w samych bokserkach. Wcześniej nie zauważyłem wybrzuszenia w jego dolnej partii ciała, ale teraz była ona widoczna i to bardzo wyraźnie. Położył się na mnie spowrotem i tak jak ja zaznaczył swoja obecność na nim. Krążył wokół moich sutków językiem. Nasze dłonie były splecione ponad moja głową i oparte na miękkim materacu .
-Na pewno jesteś na to gotowy ? – Wyszeptał mi do ucha przerywając na chwile pocałunki .
- Tak, czekałem na tę chwilę bardzo długo. – Wcześniej mieliśmy tylko jedno intymne zbliżenie, które polegało na obciąganiu sobie na moim łóżku przed wyjazdem. Spojrzałem mu w oczy, z cwaniackim uśmieszkiem, kiedy ściągnął moje bokserki. Spojrzeniem powędrował na dół. Zbliżył swoją głowę do mojego krocza i wziął mojego penisa do ust. Zaczął wykonywać delikatne ruchy wzdłuż całej jego długości, krążąc językiem wokół jego końca. Odchyliłem głowę z rozkoszy, jeszcze nigdy nie czułem się tak dobrze, a to dopiero początek.
-Louis, proszę cię przestań, nie chcę dojść w ten sposób, a uwierz już nie dużo mi brakuje.
-Na moje słowa szatyn uśmiechnął się szeroko i odchylił głowę do góry. Wstał i położył się obok mnie. Zrozumiałem, znaczy to, że teraz moja kolej żeby pokazać, na co mnie stać. Ściągnąłem mu bieliznę i chwyciłem jego kolegę w rękę. Zacząłem wykonywać powolne ruchy w górę i w dół. Na twarzy Louisa zaczął pojawiać się uśmiech zadowolenia, przymknął oczy, a ja zacząłem wykonywać czynność szybciej i szybciej. Kiedy poczułem, że nie brakuje już dużo przestałem, na co on zmarszczył brwi. Gestem dłoni kazałem mu wstać na kolana i obrócić się do mnie tyłem. Od razu spełnił moja prośbę.
-Lou na pewno tego chcesz? – zapytałem ponownie.
- Tak Harry czekam na to tak długo ….
-Jakby było coś nie tak masz od razu mówić, nie chcę, aby ta noc była dla ciebie nieprzyjemna i to jeszcze z takiego powodu.
- Dobrze, na pewno będzie wprost przeciwnie… – Po tych słowach pocałowałem go jeszcze raz mocno w policzek, rękoma gładziłem jego plecy. *LOUIS
Poczułem jak palec Harrego we mnie wchodzi i to dosłownie. Nie było to zbyt ekscytujące odczucie, a wręcz przeciwnie… Poruszał nim do przodu i do tyłu. Po chwili dołączył drugi. Dyskomfort zwiększył się. Jestem ciekawy, co on musi teraz odczuwać.
-Idź dalej .- Wysapałem z trudem pod nosem. Na co lokaty poprawił pozycję, wyprostował się i załapał mnie koło łopatek. Poczułem niesamowity ból, inaczej to sobie wyobrażałem. Zaczął poruszać się delikatniej, widocznie zauważył mój grymas. Nawet nie poczułem, kiedy z kącika wypłynęła mi jedna łza. Harry natychmiast pocałował mnie w to miejsce, gładząc moje włosy. Przyśpieszył ruchy, zmieniając układ palców i ból zaczął powoli przemijać, zastąpiła go rozkosz. Po kilku lżejszych pchnięciach w końcu trafił na dobre miejsce. Złe uczucie całkowicie zastąpiło podniecenie i chęć poznania więcej. Harry zrobił tak jeszcze parę razy. Próbowałem powstrzymać jakiekolwiek odgłosy, ale z każdym ruchem stawało się to, co raz cięższe. W końcu nie wytrzymałem. Zacząłem wymawiać jego imię i przekleństwa, starając się jednak, aby nikt z mieszkających w hotelu tego nie usłyszał, Harremu musiało się podobać to, że nie dawałem już rady wytrzymać z podniecenia. Dodatkowo drugą ręką stymulował mojego penisa… Mój kolega był bliski końca.
-Harry ja zaraz DOJDĘ – ostatnie słowo wydusiłem zbyt późno. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz. Niesamowite, Harry doszedł w tym samym momencie, poczułem jak coś wypełnia moje ciało od środka. Padł na moje plecy, a zaraz po tym położył się tuż obok mnie. Staraliśmy się wyrównać oddechy…
-Dziękuję, to była najlepsza noc w moim życiu .
-Kocham cię
-Ja ciebie też. –Po tych słowach okryliśmy się cienką kołdrą i odpłynęliśmy w swoich ramionach ….
*HARRY
Obudziłem się około 7 rano, dosyć wcześnie, biorąc pod uwagę, że wczoraj\dzisiaj do 4 nad ranem robiłem z Lou bardzo interesujące rzeczy. Leżę obejmując go ramionami, a jego głowa spoczywa na moim nagim torsie. Nie potrafię nawet opisać tego, co stało się w nocy. To takie niesamowite uczucie, tysiąc razy lepsze niż jak po raz pierwszy robiłem to z Miley. Tak miała na imię dziewczyna, z którą w wieku 16 lat po raz pierwszy uprawiałem sex. Nie lubię wracać do tamtych czasów, nie należą do najlepszych.
·Gładzę włosy Lou plącząc je w małe supełki. Mój kochany jest taki śliczny. Uwielbiam takie chwile, kiedy on jeszcze śpi, a ja mam okazję wpatrywać się w niego twarz przez dłuższą chwilę. Teraz w dodatku jesteśmy cali nadzy, sami, bez żadnych krępujących sytuacji. Po nocy jestem pewny, że to właśnie z nim chciałbym spędzić resztę mojego życia. Pewnie wielu z was powiedziałoby, że nie wiem, co mówię. Dzieciak bzykał się z chłopakiem, który wydaje mu się bogiem, ale tak nie jest. Nie raz miałem dziewczynę, zdarzyło mi się także kręcić z chłopakiem ze starej szkoły, ale przy tym nie czułem czegoś wyjątkowego. Byli, bo byli… żeby wypełnić pustkę w moim życiu. Z Louisem jest inaczej, coś w środku mi mówi, że to jest ktoś, kto nigdy mnie nie zrani i mogę na nim polegać. Poczułem jak moja ręka jest ciągnięta w dół i objęta silnym uściskiem, Spojrzałem na Louisa, w jego już otwarte szeroko niebieskie oczy, w których zawsze tonę.
-Hej piękny, długo już nie śpisz ?
-Jakieś 15 minut –Pochyliłem głowę i złożyłem soczysty pocałunek na jego ustach .
-Mmmmm, jakie miłe powitanie, nie jesteś zmęczony? Która właściwie godzina ? –Wziął zegar, który stał na stoliczku nocnym w dłonie .- Dopiero 7: 20, nie chce ci się spać? Ach zapomniałem, ty jesteś rannym ptaszkiem. Pogadamy wieczorem jak będziesz się pchał do łóżka.
-Dziś trzeba wrócić do akademika, ostatni dzień wolnego i znowu szkoła. Powiesz mi, za co? Dlaczego nie możemy zostać tutaj w ciepłej pościeli przytulając się do końca życia ? –Louis wstał z łóżka rzucając we mnie białą, puchową poduszką.
-Nie gadaj głupot, wstawaj i ubieraj się golasie.
-Nie podoba ci się, że jestem nagi? – zapytał figlarnie Lou.
-Po porostu boję się, że od samego widoku będzie ze mną kiepsko. -Powiedział żartobliwie Harry opierając ręce na łóżku i całując mnie namiętnie.
Dotknąłem jego serca dłonią, składając tam pełen miłości pocałunek… przystawiłem ucho i powiedziałem, że od dziś ma ono bić tylko dla mnie…
Loczek zarumienił się i uronił łzę...
-Choć pomożesz mi umyć plecy. –Chwyciłem jego dłoń i pociągnąłem w stronę łazienki. Obydwaj wiemy, że nie skończy się tylko na pomaganiu …
**
*NIALL
*DZIEŃ PRZED SYLWESTREM *
W końcu to zrobiłem, powiedziałem rodzicom, że ja i Zayn jesteśmy razem, jako para. Przyjęli to lepiej niż myślałem, ucieszyli się. Co było dla mnie szokiem. Mama zawsze powtarzała, że chciałaby mieć wnuki, dużo wnuków, żeby miała kogo rozpieszczać, a tak wychodzi na to, że jednak ich nie będzie, a jeśli już mielibyśmy nad tym się zastanawiać to w bardzo dalekiej przyszłości.
·Sylwester spędziłem z Zaynem, tylko z nim. Chcieliśmy pobyć sami w tę noc. Siedzieliśmy w jego pokoju. Rodzice postanowili nam nie przeszkadzać i wyszli gdzieś na miasto. Dzięki temu, że nasze mamy przyjaźnią się od długiego czasu mamy pewność, że nie wrócą przynajmniej do 10 nowego roku. ·Wypożyczyliśmy jakiś film, przygotowałem pełna miskę popcornu, Zayn załatwił szampana i butelkę pepsi. Usiedliśmy na jego łóżku, objął mnie ramieniem i tak przez trzy godziny oglądaliśmy, śmialiśmy się, całowaliśmy się i przytulaliśmy się do siebie. Około godziny 0: 00 wyszliśmy na balkon i zaczęliśmy odliczać. Z każda sekundą czułem jak jego uścisk zaciska się. Gdy doszliśmy do ostatniej cyfry, Zayn obrócił mnie i pocałował. Zdecydowanie najlepszy koniec i początek roku, jaki mogłem sobie wymarzyć. ·Położyliśmy się około 3 nad ranem, wcześniej oglądając jakiś horror. Malik je uwielbia i uważa, że to bardzo dobra okazja do przytulania się do mnie przez całe trzy godziny bez przerwy. I tak mógłby to robić, a ja przynajmniej nie bałbym się przez następny tydzień iść do łazienki w nocy. Dlatego zawsze w taki czas budzę go i idziemy razem, możliwe, że to też jest jeden z tych jego powodów. ·Obudziliśmy się około 13. Niezłe śpiochy z nas, nie pamiętam, kiedy ostatnio spałem tak długo. Możliwe, że to przez Zayna. Było tak wygodnie, że aż żal było mi się podnosić. Leżelibyśmy pewnie jeszcze dość długo gdyby nie moja mama, która przypomniała nam, że to już ostatni dzień wolnego i trzeba się pakować. Smutna szara rzeczywistość znowu do nas wróciła. Było mi trochę głupio, gdy przyłapała nas na całowaniu i to jeszcze pół nagich, ale nie mówiła nic później na ten temat, widocznie uważa, że jestem już na tyle dorosły, aby zająć się swoim życiem samodzielnie.
·Musze zadzwonić do Kai, jak tylko znajdę mój telefon. Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, jestem ciekawy jak ona spędziła ten dzień. Tęsknię za nią, naprawdę jest moją najlepszą przyjaciółką i nie wiem, co bym bez niej zrobił. Oczywiście zaraz po Zaynie, mamie, tacie i moim bracie. ·Za dwie godziny wyjeżdżamy z ojcem Zayna powrotem do akademika, spotkać się z wszystkimi znowu i poopowiadać swoje świąteczne przygody. Ciekawe, co Liam, Harry i Louis robili. O tych dwójkę nie muszę się martwić, na pewno się nie nudzili.
* HARRY
Nie zwracam uwagi na tych wszystkich ludzi, którzy są teraz na korytarzu, i tak większość z nich jest mocno wstawiona. Biegnę z Lou, trzymając go za rękę po schodach. W połowie drugiego piętra nie wytrzymałem, pchnęłam go na ścianę i mocno wbiłem się w jego usta, był dość oszołomiony moim zachowaniem, nigdy nie pochwalał takich spontanicznych decyzji. Zawsze ktoś mógłby zauważyć, a on nie lubi jak ludzie się dziwnie patrzą, ale teraz nie miał z tym problemu, oddał pocałunek równie mocno. Poczułem jak w moich spodniach zaczyna brakować miejsca od samego pocałunku. Musimy się pośpieszyć, inaczej ludzie nie tylko będą mogli oglądać dwóch chłopaków całujących się na schodach, ale także moją dość widoczną erekcję w spodniach. Louis wyczuł to niemal od razu, gdy tylko przejechał po moim udzie. Uśmiechnął się złośliwie i specjalnie zaczął wydłużać naszą drogę. Idziemy dalej jakby pijani, a przecież obydwaj nie piliśmy dziś zbyt dużo specjalnie, aby dobrze zapamiętać to, co za chwilę ma się stać, właściwie mam wielką nadzieję, że się stanie… To będzie mój pierwszy raz z chłopakiem. Przedtem, byłem tylko z jedną dziewczyną i nie wspominam tego zbyt dobrze.
· W końcu dotarliśmy do drzwi naszego pokoju, pośpiesznie zacząłem szukać karty otwierającej zamek. Wtedy usłyszałem ciche pip i Louisa w przedpokoju trzymającego klucz. Musiał mi ją wyjąć z tylnej kieszeni wtedy, kiedy złapał mnie za pośladek na korytarzu.
Gdy tylko zatrzasnąłem drzwi rzuciłem się na niego . -Lou powiedz tylko jedno słowo, a przestanę. - Wyszeptałem te słowa do jego ucha, ale nic nie odpowiedział. Milczenie uznałem za brak sprzeciwu. Zacząłem całować go po szyi, najpierw delikatnie, lecz z każdą chwilą coraz mocniej. Szeptałem mu do ucha jak bardzo go pragnę i to nie tylko z powodu, że jest cholernie sexowny, ale dlatego, że jeszcze nigdy w życiu nikogo tak mocno nie kochałem… Kątem oka ujrzałem ten uroczy uśmiech na jego twarzy oraz zaszklone łzami, pełne miłości oczy… Gwałtownie rozpiąłem jego koszulę i przeniosłem się na tors. Ten widok pobudził mnie jeszcze bardziej… Zataczałem okręgi ustami na całej powierzchni jego nagiego ciała, gdzieniegdzie robiąc mu małe malinki na pamiątkę. Znikną za kilka dni, ale dzięki nim czuję się tak jak bym mówił światu, że on jest tylko mój i nikt nie ma prawa go tknąć. ·Pchnąłem go ręką na łóżko, pozbywając się jego koszuli do końca. Sam zdjąłem swój podkoszulek i usiadłem okrakiem na jego brzuchu, wpijając się w jego usta. Czułem jak jego dłonie wplatają się w moje loki, a jego nogi oplatają mnie coraz mocniej w pasie… Nie mogło być lepiej... Oderwałem się na chwilę od słodkich, malinowych ust Lou, złapałem jego dłoń ucałowałem ją, chciałem żeby poczuł moją miłość i nie myślał, że kieruje mną tylko pożądanie… Poczułem jak zrzuca mnie z siebie i już po chwili to on patrzył się na mnie z góry. Zaczął przygryzać moje ucho i mówić jak bardzo pragnął tego właśnie ze mną… Do akcji wkroczył jego zwinny język… Zaczął kreślić nim serduszka na moich ustach… Nawet w takich chwilach potrafił zrobić coś takiego, co totalnie mnie urzekło. Potem wślizgnął się nim do moich lekko rozchylonych z rozkoszy ust i zaczął intymny taniec z moim językiem… W moich brzuchu przeleciało już chyba z tysiąc motyli. Jego ręce błądziły po mojej klatce piersiowej, zjeżdżając coraz niżej. Odpiął klamrę od paska, a następnie zsunął spodnie z moich nóg. Po chwili uczynił to samo ze swoimi. Zostaliśmy w samych bokserkach. Wcześniej nie zauważyłem wybrzuszenia w jego dolnej partii ciała, ale teraz była ona widoczna i to bardzo wyraźnie. Położył się na mnie spowrotem i tak jak ja zaznaczył swoja obecność na nim. Krążył wokół moich sutków językiem. Nasze dłonie były splecione ponad moja głową i oparte na miękkim materacu .
-Na pewno jesteś na to gotowy ? – Wyszeptał mi do ucha przerywając na chwile pocałunki .
- Tak, czekałem na tę chwilę bardzo długo. – Wcześniej mieliśmy tylko jedno intymne zbliżenie, które polegało na obciąganiu sobie na moim łóżku przed wyjazdem. Spojrzałem mu w oczy, z cwaniackim uśmieszkiem, kiedy ściągnął moje bokserki. Spojrzeniem powędrował na dół. Zbliżył swoją głowę do mojego krocza i wziął mojego penisa do ust. Zaczął wykonywać delikatne ruchy wzdłuż całej jego długości, krążąc językiem wokół jego końca. Odchyliłem głowę z rozkoszy, jeszcze nigdy nie czułem się tak dobrze, a to dopiero początek.
-Louis, proszę cię przestań, nie chcę dojść w ten sposób, a uwierz już nie dużo mi brakuje.
-Na moje słowa szatyn uśmiechnął się szeroko i odchylił głowę do góry. Wstał i położył się obok mnie. Zrozumiałem, znaczy to, że teraz moja kolej żeby pokazać, na co mnie stać. Ściągnąłem mu bieliznę i chwyciłem jego kolegę w rękę. Zacząłem wykonywać powolne ruchy w górę i w dół. Na twarzy Louisa zaczął pojawiać się uśmiech zadowolenia, przymknął oczy, a ja zacząłem wykonywać czynność szybciej i szybciej. Kiedy poczułem, że nie brakuje już dużo przestałem, na co on zmarszczył brwi. Gestem dłoni kazałem mu wstać na kolana i obrócić się do mnie tyłem. Od razu spełnił moja prośbę.
-Lou na pewno tego chcesz? – zapytałem ponownie.
- Tak Harry czekam na to tak długo ….
-Jakby było coś nie tak masz od razu mówić, nie chcę, aby ta noc była dla ciebie nieprzyjemna i to jeszcze z takiego powodu.
- Dobrze, na pewno będzie wprost przeciwnie… – Po tych słowach pocałowałem go jeszcze raz mocno w policzek, rękoma gładziłem jego plecy. *LOUIS
Poczułem jak palec Harrego we mnie wchodzi i to dosłownie. Nie było to zbyt ekscytujące odczucie, a wręcz przeciwnie… Poruszał nim do przodu i do tyłu. Po chwili dołączył drugi. Dyskomfort zwiększył się. Jestem ciekawy, co on musi teraz odczuwać.
-Idź dalej .- Wysapałem z trudem pod nosem. Na co lokaty poprawił pozycję, wyprostował się i załapał mnie koło łopatek. Poczułem niesamowity ból, inaczej to sobie wyobrażałem. Zaczął poruszać się delikatniej, widocznie zauważył mój grymas. Nawet nie poczułem, kiedy z kącika wypłynęła mi jedna łza. Harry natychmiast pocałował mnie w to miejsce, gładząc moje włosy. Przyśpieszył ruchy, zmieniając układ palców i ból zaczął powoli przemijać, zastąpiła go rozkosz. Po kilku lżejszych pchnięciach w końcu trafił na dobre miejsce. Złe uczucie całkowicie zastąpiło podniecenie i chęć poznania więcej. Harry zrobił tak jeszcze parę razy. Próbowałem powstrzymać jakiekolwiek odgłosy, ale z każdym ruchem stawało się to, co raz cięższe. W końcu nie wytrzymałem. Zacząłem wymawiać jego imię i przekleństwa, starając się jednak, aby nikt z mieszkających w hotelu tego nie usłyszał, Harremu musiało się podobać to, że nie dawałem już rady wytrzymać z podniecenia. Dodatkowo drugą ręką stymulował mojego penisa… Mój kolega był bliski końca.
-Harry ja zaraz DOJDĘ – ostatnie słowo wydusiłem zbyt późno. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz. Niesamowite, Harry doszedł w tym samym momencie, poczułem jak coś wypełnia moje ciało od środka. Padł na moje plecy, a zaraz po tym położył się tuż obok mnie. Staraliśmy się wyrównać oddechy…
-Dziękuję, to była najlepsza noc w moim życiu .
-Kocham cię
-Ja ciebie też. –Po tych słowach okryliśmy się cienką kołdrą i odpłynęliśmy w swoich ramionach ….
*HARRY
Obudziłem się około 7 rano, dosyć wcześnie, biorąc pod uwagę, że wczoraj\dzisiaj do 4 nad ranem robiłem z Lou bardzo interesujące rzeczy. Leżę obejmując go ramionami, a jego głowa spoczywa na moim nagim torsie. Nie potrafię nawet opisać tego, co stało się w nocy. To takie niesamowite uczucie, tysiąc razy lepsze niż jak po raz pierwszy robiłem to z Miley. Tak miała na imię dziewczyna, z którą w wieku 16 lat po raz pierwszy uprawiałem sex. Nie lubię wracać do tamtych czasów, nie należą do najlepszych.
·Gładzę włosy Lou plącząc je w małe supełki. Mój kochany jest taki śliczny. Uwielbiam takie chwile, kiedy on jeszcze śpi, a ja mam okazję wpatrywać się w niego twarz przez dłuższą chwilę. Teraz w dodatku jesteśmy cali nadzy, sami, bez żadnych krępujących sytuacji. Po nocy jestem pewny, że to właśnie z nim chciałbym spędzić resztę mojego życia. Pewnie wielu z was powiedziałoby, że nie wiem, co mówię. Dzieciak bzykał się z chłopakiem, który wydaje mu się bogiem, ale tak nie jest. Nie raz miałem dziewczynę, zdarzyło mi się także kręcić z chłopakiem ze starej szkoły, ale przy tym nie czułem czegoś wyjątkowego. Byli, bo byli… żeby wypełnić pustkę w moim życiu. Z Louisem jest inaczej, coś w środku mi mówi, że to jest ktoś, kto nigdy mnie nie zrani i mogę na nim polegać. Poczułem jak moja ręka jest ciągnięta w dół i objęta silnym uściskiem, Spojrzałem na Louisa, w jego już otwarte szeroko niebieskie oczy, w których zawsze tonę.
-Hej piękny, długo już nie śpisz ?
-Jakieś 15 minut –Pochyliłem głowę i złożyłem soczysty pocałunek na jego ustach .
-Mmmmm, jakie miłe powitanie, nie jesteś zmęczony? Która właściwie godzina ? –Wziął zegar, który stał na stoliczku nocnym w dłonie .- Dopiero 7: 20, nie chce ci się spać? Ach zapomniałem, ty jesteś rannym ptaszkiem. Pogadamy wieczorem jak będziesz się pchał do łóżka.
-Dziś trzeba wrócić do akademika, ostatni dzień wolnego i znowu szkoła. Powiesz mi, za co? Dlaczego nie możemy zostać tutaj w ciepłej pościeli przytulając się do końca życia ? –Louis wstał z łóżka rzucając we mnie białą, puchową poduszką.
-Nie gadaj głupot, wstawaj i ubieraj się golasie.
-Nie podoba ci się, że jestem nagi? – zapytał figlarnie Lou.
-Po porostu boję się, że od samego widoku będzie ze mną kiepsko. -Powiedział żartobliwie Harry opierając ręce na łóżku i całując mnie namiętnie.
Dotknąłem jego serca dłonią, składając tam pełen miłości pocałunek… przystawiłem ucho i powiedziałem, że od dziś ma ono bić tylko dla mnie…
Loczek zarumienił się i uronił łzę...
-Choć pomożesz mi umyć plecy. –Chwyciłem jego dłoń i pociągnąłem w stronę łazienki. Obydwaj wiemy, że nie skończy się tylko na pomaganiu …
**
*NIALL
*DZIEŃ PRZED SYLWESTREM *
W końcu to zrobiłem, powiedziałem rodzicom, że ja i Zayn jesteśmy razem, jako para. Przyjęli to lepiej niż myślałem, ucieszyli się. Co było dla mnie szokiem. Mama zawsze powtarzała, że chciałaby mieć wnuki, dużo wnuków, żeby miała kogo rozpieszczać, a tak wychodzi na to, że jednak ich nie będzie, a jeśli już mielibyśmy nad tym się zastanawiać to w bardzo dalekiej przyszłości.
·Sylwester spędziłem z Zaynem, tylko z nim. Chcieliśmy pobyć sami w tę noc. Siedzieliśmy w jego pokoju. Rodzice postanowili nam nie przeszkadzać i wyszli gdzieś na miasto. Dzięki temu, że nasze mamy przyjaźnią się od długiego czasu mamy pewność, że nie wrócą przynajmniej do 10 nowego roku. ·Wypożyczyliśmy jakiś film, przygotowałem pełna miskę popcornu, Zayn załatwił szampana i butelkę pepsi. Usiedliśmy na jego łóżku, objął mnie ramieniem i tak przez trzy godziny oglądaliśmy, śmialiśmy się, całowaliśmy się i przytulaliśmy się do siebie. Około godziny 0: 00 wyszliśmy na balkon i zaczęliśmy odliczać. Z każda sekundą czułem jak jego uścisk zaciska się. Gdy doszliśmy do ostatniej cyfry, Zayn obrócił mnie i pocałował. Zdecydowanie najlepszy koniec i początek roku, jaki mogłem sobie wymarzyć. ·Położyliśmy się około 3 nad ranem, wcześniej oglądając jakiś horror. Malik je uwielbia i uważa, że to bardzo dobra okazja do przytulania się do mnie przez całe trzy godziny bez przerwy. I tak mógłby to robić, a ja przynajmniej nie bałbym się przez następny tydzień iść do łazienki w nocy. Dlatego zawsze w taki czas budzę go i idziemy razem, możliwe, że to też jest jeden z tych jego powodów. ·Obudziliśmy się około 13. Niezłe śpiochy z nas, nie pamiętam, kiedy ostatnio spałem tak długo. Możliwe, że to przez Zayna. Było tak wygodnie, że aż żal było mi się podnosić. Leżelibyśmy pewnie jeszcze dość długo gdyby nie moja mama, która przypomniała nam, że to już ostatni dzień wolnego i trzeba się pakować. Smutna szara rzeczywistość znowu do nas wróciła. Było mi trochę głupio, gdy przyłapała nas na całowaniu i to jeszcze pół nagich, ale nie mówiła nic później na ten temat, widocznie uważa, że jestem już na tyle dorosły, aby zająć się swoim życiem samodzielnie.
·Musze zadzwonić do Kai, jak tylko znajdę mój telefon. Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, jestem ciekawy jak ona spędziła ten dzień. Tęsknię za nią, naprawdę jest moją najlepszą przyjaciółką i nie wiem, co bym bez niej zrobił. Oczywiście zaraz po Zaynie, mamie, tacie i moim bracie. ·Za dwie godziny wyjeżdżamy z ojcem Zayna powrotem do akademika, spotkać się z wszystkimi znowu i poopowiadać swoje świąteczne przygody. Ciekawe, co Liam, Harry i Louis robili. O tych dwójkę nie muszę się martwić, na pewno się nie nudzili.
Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać na ten rozdział. Starałam się napisać się go jak najlepiej, a i tak pewnie jak zwykle nie za dobrze wyszło. Następny postaram się dodać o wiele szybciej. Ma mały dylemat, co do ilości rozdziałów. Miałam plany żeby już kończyć to opowiadanie, ale dziś przyszedł mi do głowy pomysł na jeszcze jakieś 4 rozdziały. Chciałybyście? ·Nat:***
Subskrybuj:
Posty (Atom)